Rezygnacja z planów remontu zachodniego odcinka Chłodnej to nie jedyna rewitalizacyjna porażka w tej części miasta. Atrakcją, która miała ożywiać okolicę, miał być Dom Kereta - ponoć najwęższy na świecie, upchnięty w szczelinie między dwoma budynkami. Trudno oprzeć się wrażeniu, że został w niej zapomniany.
A skoro tak, wypada zacząć od przypomnienia: w 2012 roku, w szczelnie między starą kamienicą, a blokiem przy Żelaznej wybudowano zaprojektowany przez Jakuba Szczęsnego, w pełni funkcjonalny, choć niezwykle wąski dom. Ma od 72 do 122 centymetrów szerokości. W środku jest jednak wszystko, co w domu być powinno: salon z pufem, biurko do pracy, kuchenka i toaleta zintegrowana z prysznicem. Na drugie piętro, gdzie mieści się łóżko i biurko szerokości 90 cm, trzeba się wspinać po drabinie.
Ochrzczony został imieniem izraelskiego pisarza Etgara Kereta, choć on sam nigdy w nim nie mieszkał (spędził tam tylko pierwszą noc po otwarciu). Potem miał być okazjonalnie udostępniany zwiedzającym, a na co dzień miał funkcjonować jako "szczelina pracy twórczej" – pustelnia dla artystów. I rzeczywiście – jest to dosłownie pustelnia; nic się tam bowiem nie dzieje, choć w lipcu były już wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak zapowiadał, że od października znów będzie udostępniony.
Bo nie ma miejsca
"Termin minął, a w Domu Kereta nadal nic się nie dzieje. Z czego wynika brak wydarzeń kulturalnych i kiedy możemy się spodziewać, że zacznie tam się coś dziać? Czy urząd planuje w okolicach tego miejsca jakieś wydarzenia lub festiwal związany z twórczością Etgara Kereta?" – zapytał pod koniec października radny Michał Czaykowski.
Odpowiedź miasta jest zaskakująca i oczywista zarazem. W najwęższym domu świata nic się nie dzieje, bo… nie ma tam miejsca. – Brak wydarzeń kulturalnych w samym obiekcie wynika jego niedostosowania do organizacji imprez masowych – wyjaśniła w odpowiedzi Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Z pisma wynika, że w domu Fundacja Polskiej Sztuki Nowoczesnej realizuje "zadanie publiczne" pod nazwą "Konfrontacje muzyczne w Domu Kereta". Tyle, że – jak tłumaczy prezydent – odbywają się one... gdzie indziej.
"W samym obiekcie obywa się jedynie program rezydencyjny - praca nad utworami muzycznymi i nagrywanie utworów audio-video" – czytamy w piśmie.
Naprawią po rezydentach
Brak miejsca to nie jedyny problem, jaki miasto ma z domem. Jak się okazuje, wymaga on remontu, choć już raz – tego lata – był naprawiany. "Fundacja (…) poinformowała Biuro Kultury iż Dom Kereta doznał w wyniku programu rezydencyjnego kolejnych uszkodzeń" – pisze Gronkiewicz-Waltz. I dodaje, że nie wiadomo na razie, kiedy dom zostanie ponownie otwarty oraz, że miasto nie planuje w jego sąsiedztwie żadnych wydarzeń kulturalnych.
Byłoby to zresztą dość trudne, bo w podwórku, od strony którego wchodzi się do domu, trwa budowa apartamentowca.
skw/r