- Na razie, z informacji, które mam, płotu wokół Sejmu nie będzie - powiedział w piątek marszałek Senatu Stanisław Karczewski. - Zobaczymy, jak będzie w przyszłości, bo trzeba wziąć pod uwagę, że prawie wszystkie parlamenty na świecie są ogrodzone - dodał.
Karczewski pytany w radiowej "Trójce" o plany budowy płotu wokół Sejmu, powiedział: - Uważam, że taka sytuacja, jaka jest w tej chwili, przestrzeni otwartej, jest interesująca.
Podkreślił jednocześnie, że trzeba wziąć pod uwagę, iż "chyba wszystkie parlamenty na świecie są mocno ogrodzone i to bardzo wysokimi płotami". - Na razie, z tych informacji jakie mam, wiem, że nie będzie ogrodzenia. Zobaczymy, jak będzie w przyszłości - zaznaczył Karczewski.
Próba odgradzania się władzy od obywateli? "Absurd".
Z kolei wicemarszałek Senatu Adam Bielan pytany w piątek w RMF FM, czy jest zwolennikiem budowy płotu wokół Sejmu, powiedział: - Dziesięć lat zasiadałem w Parlamencie Europejskim. Wiem, jak ściśle chronione są budynki parlamentu, zarówno w Brukseli, jak i w Strasburgu. W Strasburgu nie ma nawet płotu, tylko jest wielki mur, a gdy są demonstracje, a te demonstracje są właściwie przy okazji każdej sesji, stawiane są wielkie barierki i przyjeżdża francuska policja, która nie słynie z delikatności.
Na pytanie, czy jest to dobry przykład dla polskiego Sejmu, Bielan odparł: - Nie. Natomiast dobrym przykładem jest zapewnienie bezpieczeństwa wszystkich budynków publicznych.
Zauważył, że m.in. Sejm, Pałac Prezydencki i Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, znajdują się na liście potencjalnych celów ataków terrorystycznych. Dopytywany, czy według niego ogrodzenie jest potrzebne, wicemarszałek Senatu powiedział: - Chciałbym, żebyśmy kiedyś wrócili do sytuacji z lat 90-tych, kiedy tym trawnikiem - między Sejmem a Senatem - przechadzali się panie i panowie z pieskami, z kotami. Natomiast żyjemy w innej rzeczywistości, po 11 września 2001 r. To jest rzeczywistość, w której zagrożenie atakami jest realne.
Bielan wskazał, że mimo tego, iż zagrożenie terrorystyczne w Polsce nie jest tak wysokie jak w krajach zachodnich, to służby specjalne o nim alarmują. - To nie jest decyzja samego marszałka Kuchcińskiego - oświadczył. Na stwierdzenie, że decyzja o budowie płotu wokół Sejmu może być odebrana, jako próba odgradzania się władzy od obywateli, stwierdził, że to "absurd".
W środę dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka poinformował PAP, że Kancelaria Sejmu odwołała się do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego od negatywnej decyzji stołecznego konserwatora zabytków w sprawie budowy ogrodzenia wokół Sejmu.
Konserwator na "nie"
W połowie października stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki poinformował, że wydał negatywną decyzję w sprawie budowy płotu wokół Sejmu. Jak wyjaśnił, na jego opinię miało wpływ stanowisko Społecznej Rady Ochrony Dziedzictwa Kulturowego, która we wrześniu oceniła, że teren parlamentu został zaprojektowany po wojnie jako teren otwarty. Krasucki ocenił projekt płotu jako "ingerujący w charakter ulicy Wiejskiej".
Konserwator zwracał wówczas uwagę, że Kancelaria Sejmu może się odwołać od decyzji do ministra kultury Piotra Glińskiego, który może pozwolić na realizację inwestycji lub rozpatrzy ją mazowiecki konserwator zabytków, który w listopadzie przejmuje kompetencje stołecznego konserwatora.
Nowy płot, jak chce tego Kancelaria Sejmu, ma otaczać budynek parlamentu od strony ulicy Wiejskiej i Górnośląskiej. Jego wysokość ma sięgać do trzech metrów; ma być wykonany ze stalowych prętów. Płot - którego koszt wyniesie 600 tys. zł - miałby stanąć w miejscu murku, który obecnie ogradza Sejm. Jak tłumaczą przedstawiciele Kancelarii Sejmu, płot ma poprawić bezpieczeństwo osób pracujących w parlamencie a także osób odwiedzających gmach.
PAP/kz/pm
Źródło zdjęcia głównego: Kpalion / Wikimedia CC BY-SA 3.0