W piątek rano Hanna Gronkiewicz-Waltz zabrała długo oczekiwany głos w sprawie reprywatyzacji. Przyznała, że decyzja o zwrocie działki przy Chmielnej 70 była pochopna i zapowiedziała zwolnienia dyscyplinarne trzech urzędników.
Swoje stanowisko przedstawiło również stowarzyszenie Miasto jest Nasze, które od dawna głośno mówiło o dzikiej reprywatyzacji.
"Wielki sukces"
"Wszelkie kroki pani prezydent uznajemy za wielki sukces Miasto Jest Nasze, pani prezydent spełniła dużą część naszych postulatów, o które walczymy od ponad dwóch lat. Pytanie, dlaczego dopiero po 10 latach swoich rządów i dlaczego dopiero, gdy reprywatyzacja stała się tak medialna?" - zastanawiają się przedstawiciele stowarzyszenia.
W dalszej części komunikatu tłumaczą tłumaczenia Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jak przypominają, prezydent Warszawy dziką reprywatyzację wyjaśniała brakiem "dużej" ustawy reprywatyzacyjnej.
"Pani Gronkieiwcz-Waltz jest wiceprzewodniczącą partii, która miała pełnię władzy w Polsce przez 8 lat! Dlaczego przez tak długi okres pani prezydent nie wniosła do sejmu nawet projektu takiej ustawy? Dlaczego nie przekonała partyjnych kolegów do pochylenia się nad problemem? Deklaracje pracy nad taką ustawą w momencie, kiedy Platforma Obywatelska znajduje się w opozycji, są zdecydowanie spóźnione" - tłumaczą.
"Cieszymy się z dymisji"
Zgodnie z deklaracją Gronkiewicz-Waltz miejskie Biuro Gospodarki Nieruchomościami będzie rozwiązane i od początku uporządkowane. Kierownictwo biura, w tym sam jego szef Marcin Bajko, zostanie dyscyplinarnie zwolnione.
"Cieszymy się z dymisji. Mówiliśmy o nich od 2 lat, wtedy pani prezydent kryła swoich urzędników. (Przykład - po przeniesieniu spraw reprywatyzacji z Biura Gospodarowania Nieruchomościami do Biura Prawnego - Ratusz mówi, że nie jest to wyrazem wotum nieufności dla BGN)" - zauważają przedstawiciele stowarzyszenia.
Odnoszą się również do zapowiadanego przez miasto audytu. "Dlaczego dopiero po 10 latach rządów pani prezydent skoro sama przyznaje, że problem reprywatyzacji ciągnie się od lat 90. W tym momencie nie sposób jest nie odnieść wrażenia, że to czysty krok PR-owy. Audyt tak złożonej sprawy, jaką jest reprywatyzacja, może trwać długie lata, w związku z czym może być to zwykła gra na czas" - twierdzą.
Działka warta miliony
Miasto Jest Nasze zwołało na godz. 12 konferencję prasową na ul. Noakowskiego 16. To kamienica pozyskana przez rodzinę Waltzów.
Przypomnijmy, afera reprywatyzacyjna jest związana z kontrowersyjnym zwrotem działki przy Pałacu Kultury. Ratusz oddał cenną nieruchomość w 2012 r., choć nie powinien był tego robić. Jej przedwojenny właściciel Holger Martin był bowiem Duńczykiem, a Dania to jedno z państw, którym Polska Ludowa wypłaciła odszkodowania związane z tzw. dekretem Bieruta. Wszystko na mocy specjalnej umowy, która została podpisana już w latach 50.
Zatem polskie państwo nie jest Duńczykowi już nic winne.
Kulisy reprywatyzacji pierwsza opisała "Gazeta Stołeczna". Dziś działka warta jest około 160 mln zł. Plan zagospodarowania przestrzennego pozwala wybudować na niej 245-metrowy wieżowiec, najwyższy w stolicy.
CZYTAJ TAKŻE: Afera reprywatyzacyjna. Polityczna gilotyna dla prezydent Warszawy?
Materiał programu "Fakty"
kz/mś