Ile osób wskutek reprywatyzacji straciło dach nad głową? To pytanie wraca do debaty publicznej systematycznie i budzi kontrowersje. Tym większe, że odpowiedzi, które padają z różnych stron, drastycznie się od siebie różnią. Środowiska lokatorskie mówią nawet o 40 tysiącach poszkodowanych. Ratusz odbija piłeczkę i niemal na każdej konferencji prasowej związanej z reprywatyzacją podkreśla, że liczba ta nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Tymczasem w poniedziałek działacze Miasto Jest Nasze podali nową i jeszcze wyższą liczbę - aż 55 tysięcy poszkodowanych przez reprywatyzację.
Skąd nowe dane?
"Za pośrednictwem radnych wystosowaliśmy do dzielnicowych działów meldunkowych wnioski o podanie liczby osób zameldowanych w dniu wydania decyzji zwrotowej w każdej pojedynczej zreprywatyzowanej nieruchomości [ich lista jest dostępna w białej księdze reprywatyzacji na stronie ratusza - red.]" - informują aktywiści.
"Dostaliśmy dane za okres 11.2002-06.2016. W zreprywatyzowanych wówczas 2500 adresach było zameldowanych 33 545 ludzi. Niestety wydziały meldunkowe twierdzą, że niemożliwe jest ustalenie danych za okres 1990-10.2002. Dlatego założyliśmy, że liczba lokatorów we wcześniejszym okresie jest proporcjonalna do liczby zreprywatyzowanych wówczas kamienic. Wynikałoby z tego, że warszawska reprywatyzacja bezpośrednio dotknęła ok. 55.000 osób!" - opisuje swoje działanie Miasto Jest Nasze.
Aktywiści sami zastrzegają wprawdzie, że liczba nie jest w stu procentach pewna, ale przekonują, że ich wyliczenie "jest na pewno dużo skrupulatniejsze niż przedstawione przez prezydenta Olszewskiego".
W komentarzu umieszczonym w mediach społecznościowych aktywiści sugerują też, że dotkniętych reprywatyzacją może być jeszcze więcej. "Liczba ta [55 tysięcy - red.] nie uwzględnia też mnóstwa osób, które reprywatyzacja dotknęła pośrednio, jak tych, które nagle musiały przygarnąć pod swój dach eksmitowanych członków rodzin" - wskazują.
Ratusz mówi o 10 tysiącach poszkodowanych
Liczba 55 tysięcy poszkodowanych jest znacznie wyższa od danych podawanych przez urząd miasta.
W ubiegłym tygodniu wiceprezydent Michał Olszewski powiedział, że reprywatyzacja dotknęła około 10,3 tysiące lokatorów. Mówił jednak tylko o latach 2007-2016 (zaś aktywiści liczyli od roku 2002). Jak tłumaczył, w powyższym okresie miasto zwróciło 4,5 tysiące mieszkań, w których średnio mogło zamieszkiwać 2,3 osoby.
"Skąd wziął [Michał Olszewski – red.] te 2,3? Nie wiemy" - komentują aktywiści.
- To jest średnia jeśli chodzi o gospodarstwo domowe w naszych lokalach miejskich. W 2008 roku ten mnożnik wynosił 2,4 - odpowiada pytana przez nas Agnieszka Kłąb z biura prasowego ratusza. Dodaje, że Miasto Jest Nasze przeszacowało liczbę poszkodowanych.
- Liczyli od 2002 roku. Mamy informację, że do końca 2006 roku zwrócono około 2820 lokali zamieszkałych. Wtedy ten mnożnik wynosił 2,4, więc to daje około 6900 lokatorów. Czyli łącznie za lata 2002-2016 to będzie około 17 tysięcy lokatorów - podaje Kłąb.
- Nie umniejszając roli organizacji pozarządowych, ale mamy dostęp do szczegółowych danych o nieruchomościach objętych reprywatyzacją. Pani prezydent prezentowała je na ostatniej konferencji prasowej. Tam dokładnie było rozpisane, ile nieruchomości objęła reprywatyzacja i ilu mieszkańców zamieszkiwało poszczególne lokalne - komentuje doniesienia aktywistów Agnieszka Kłąb z biura prasowego warszawskiego ratusza.
Na wspomnianej konferencji Hanna Gronkiewicz-Waltz podkreślała też, że od 2007 roku miasto udzieliło pomocy 3,5 tys. rodzin mieszkających w tzw. budynkach dekretowych i prowadziło ponad 18 tys. spraw związanych z pomocą lokatorom w ogóle. Zaznaczyła też, że oburzają ją opinie (np. płynące ze strony komisji weryfikacyjnej), że miasto nic dla lokatorów nie robi.
Kilka miesięcy temu Miasto Jest Nasze zapowiedziało społeczny audyt reprywatyzacji:
Audyt reprywatyzacji
Audyt reprywatyzacji
kw/mś
Źródło zdjęcia głównego: | Shutterstock