Reporter TVN Warszawa Filip Chajzer odwiedził dziś budkę dróżnika na przejeździe przy ul. Mehoffera. Sprawdził jak działa system informacji o nadjeżdżających pociągach.
Dwa ciągłe dzwonki to znak od dyżurnego ruchu o zbliżającym się pociągu. Kolejny to sygnał przekazany z poprzedniej strażnicy, w momencie mijania jej przez skład.
Ile pociągów tyle sygnałów - rogatki mogą być podniesione tylko po przejeździe ostatniego z pociągów. O pomyłce nie może być mowy. A jednak ta się zdarzyła.
7 osób rannych
W czwartek po południu na strzeżonym przejeździe kolejowym w autobus linii 133 uderzył pociąg ekspersowy relacji Gdynia - Kraków. W wyniku zderzenia 7 osób zostało rannych, głównie dzieci.
Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że w momencie wypadku szlabany na przejeździe były podniesione. Prawdopodobną przyczyną wypadku był błąd dróżnika. W tym samym czasie miały przejeżdżać trzy pociągi. Dróżnik wiedział o przejeździe dwóch pociągów, nie zauważył tego trzeciego składu i podniósł szlabany. W tym momencie wjechał autobus.
Oszczędności?
Przy przejeździe wciąż pracują eksperci z PKP. Jednym z nich jest Krzysztof Szafrański, kontroler ruchu. - Szlabany muszą być do końca zamknięte. W tym przypadku albo nie było sygnału, albo dróżnik wszystkiego nie dopilnował. Takie opcje bierzemy pod uwagę – przypuszcza kontroler.
Ruch samochodowy na przejeździe przy ul. Mehoffera jest dwa razy większy po zamknięciu kilka dni temu przejazdu przy ul. Klasyków.
W obu miejscach mają powstać wiadukty. Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter TVN Warszawa Filip Chajzer, właśnie w związku z planowaną inwestycją przy ul. Mehoffera nie zdecydowano się zainstalować automatycznego systemu uniemożliwiającego otwarcie zapór przed przejazdem zbliżającego się pociągu.
Filip Chajzerbf/roody