Puchar od miesiąca jest pod opieką władz Warszawy, które szykują się do finałowego meczu. Urząd miasta dwa razy wystawiał trofeum publicznie i pokaże je jeszcze raz, w najbliższą sobotę podczas Święta Saskiej Kępy. Na co dzień puchar trzymany jest dość zwyczajnie, czyli w szafie. Do naszej redakcji został przewieziony w specjalnej mobilnej skrzyni. Stąd dodatkowa ochrona przy jego transporcie nie jest wymagana.
Puchar Ligi Europy w przeciwieństwie do trofeum wręczanego za piłkarskie mistrzostwo świata nie ma olbrzymiej wartości materialnej. Wykonany po części ze srebra może być wart od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych (podobnie jak puchar Ligi Mistrzów, który jest z zewnątrz srebrny, w środku pozłacany i wyceniany na ok. 25 tys. złotych). Ponadto, wartość Pucharu Świata wycenia się na prawie pół miliona złotych, głównie przez 18-karatowe złoto, z którego jest wykonany.
Waży 15 kilogramów
Puchar LE waży tyle, ile przykładowo przeciętne 3,5-letnie dziecko - 15 kg i jest najcięższym ze wszystkich trofeów UEFA. Swoją wagą prawie dwukrotnie przewyższa trofeum przyznawane za zwycięstwo w finale Champions League, choć jest od niego niższy. Ma 65 cm wysokości.
Trofeum mocowane na żółtym marmurowym cokole zostało zaprojektowane i wykonane przez pracownię Bertoniego w Mediolanie. W przeciwieństwie do pucharu LM nie ma żadnych uchwytów.
Kielich symbolicznie trzymają ręce grupy piłkarzy. Na nim widnieje emblemat UEFA, na dole są flagi wszystkich 57 federacji zrzeszonych w europejskiej centrali (obecnie lub w przeszłości).
Sevilla do historii?
Puchar przyznaje się od 2009 roku za wygranie Ligi Europy (jest kontynuatorką Pucharu UEFA), w przeszłości wznosiło trzech Polaków. Byli to: Mariusz Lewandowski z Szachtara Donieck (po zwycięstwie w 2009 roku 2:1 z Werderem Brema), Tomasz Rząsa z Feyenoordu Rotterdam (po zwycięstwie w 2002 z BVB 3:2) i Andrzej Buncol z Bayeru Leverkusen (w 1988 roku po dwumeczu z Espanyolem 3:0, 0:3 i rzutach karnych 3:2).
Oczywiście, wszyscy redaktorzy sport.tvn24.pl też unieśli okazałe trofeum, ale ten fakt raczej nie zapisze się w historii futbolu. Za to szanse na to ma Grzegorz Krychowiak, jedna z wiodących postaci Sevilli. Jego klub ma patent na wygrywanie tego pucharu. Robiła to już trzykrotnie i 27 maja na Stadionie Narodowym będzie bronić trofeum.
Krychowiak gotowy
Krychowiak rozgrywa właśnie znakomity sezon nie tylko w hiszpańskiej lidze, ale także w europejskich pucharach. W tej edycji LE rozegrał 12 spotkań, strzelił w nich nawet jednego gola (z Feyenoordem). Dobre występy Polaka doceniają hiszpańscy dziennikarze, którzy po pierwszym meczu półfinałowym z Fiorentiną pisali o pomocniku: "Zamaskowany bohater", "Bohater w żelaznej masce", "Ma charakter, upór, udowodnił to grając w masce, tak jakby nie miał jej założonej". Dziennikarze odnosili się w ten sposób do złamanego nosa piłkarza i maski, w której musiał grać, a zaprezentował się znakomicie. Mecz rewanżowy z Violą może w wykonania Polaka nie był wybitny (był mniej aktywny, spowodował rzut karny), ale w finale na "swoim" stadionie, przed w dużej mierze polską publicznością, z pewnością da z siebie wszystko.
27 maja Polak może tak jak niegdyś Steven Gerrard, Juergen Klinsmann czy Ronaldo (ten z Brazylii) wznieść na boisku srebrne trofeum. Niby to puchar pocieszenia, nie tak cenny jak ten za wygranie Ligi Mistrzów, to do takich postaci chyba pięknie będzie dołączyć.
PS. Puchar już oddaliśmy.
Kacper Sosnowski, sport.tvn24.pl