We wtorek wieczorem odbyła się manifestacja przed Sądem Najwyższym przeciwko ustawie o sądach powszechnych, którą podpisał Andrzej Duda.
Mimo że Duda zawetował w poniedziałek dwie ustawy przyjęte przed Sejm i Senat (dotyczące Sądu Najwyższego i KRS), protestujący nie odpuszczają. We wtorek wieczorem protestowali na placu Krasińskich.
Wcześniej - o godzinie 18 - mała grupa protestowała też przed Pałacem Prezydenckim. Organizatorami tej pikiety byli Obywatele RP.
"Widzimy, że po stronie Prezydenta jest wola do rozmów. Wiemy, że reforma sądownictwa jest potrzebna, że nie działają tak jak powinny, tyle, że nadanie jeszcze większych uprawnień władzy wykonawczej nie przyczyni się do tego, spowoduje jedynie naruszenie trójpodziału władzy" - pisali w zapowiedzi.
I dodawali: - Przychodzimy pod Pałac Prezydencki z wolą do rozmowy. Naszym hasłem przewodnim jest "chodź do płota", to po prostu po ludzku, niech Prezydent wyjdzie z "zamku" i z nami porozmawia, bo my chcemy rozmawiać.
Protestują od kilku dni
Protesty przeciwko zmianom w sądownictwie wprowadzanym przez Prawo i Sprawiedliwość trwają w Warszawie od tygodnia. Największy jak do tej pory odbył się w czwartek, przed Pałacem Prezydenckim. Według ratusza brało w nim udział około 50 tysięcy osób, według policji natomiast - 14 tysięcy.
Demonstracja odbyła się również w piątek, najpierw przed siedzibą Sądu Najwyższego na placu Krasińskich, a potem na Wiejskiej, przed parlamentem. Tam bowiem nad ustawą o Sądzie Najwyższym obradowali senatorzy. Po blisko piętnastogodzinnej debacie, przegłosowali ją bez poprawek chwilę przed 2. nad ranem.
kz/r