W budynku przy Ekspresowej na Białołęce trwa remont dachu i dobudowa piętra. Tempo prac jednak nie nawiązuje do nazwy ulicy. Choć termin remontu już minął, mieszkańcy wciąż zmagają się z utrudnieniami. Zarządca budynku tłumaczy opóźnienie pogodą.
Kiedy na górze ciągle remontowany jest dach i dobudowywane kolejne piętro, na dole doskonale widać efekty tej pracy. Pękające sufity, zacieki, brud i pył dostający się przez klatkę schodową do mieszkań - z tym wszystkim muszą zmagać się mieszkańcy podczas przedłużającego się remontu. - Tragedia, przecież ja mam to już od maja, wszystko takie rozbabrane. No ja już naprawdę nie daję rady - skarży się jedna z mieszkanek. Inna lokatorka domu przy Ekspresowej, Lidia Gałecka, miała już dość takiego stanu. Właśnie skończyła remont mieszkania, choć nie jest powiedziane, że sytuacja się nie powtórzy. - Jest rozebrany cały dach, zimno. Bez przerwy, wychodząc z domu, martwimy się, co zastaniemy, jak wrócimy... Czy będzie sufit? Tego nie wiemy - mówi Gałecka.
"Nieszczęście spotkało nas wszystkich"
Mieszkańcy uwierzyli w zapewnienia administrujących budynkiem. Ci obiecywali, że remont zakończy do 12 grudnia. Tymczasem nie trzeba być ekspertem budowlanym, żeby dostrzec, że remont przy Ekspresowej nie skończy się na dniach. Na razie jest 4 dni po terminie, ale lokatorzy chcieliby jak najszybciej o budowie zapomnieć.
Zarządzający budynkiem przy Ekspresowej Zakład Gospodarowania Nieruchomościami tłumaczy się podobnie jak wszyscy w ostatnich tygodniach - pogodą. - Było nasze ryzyko, żeby te lokale zrobić. Ale przegraliśmy z pogodą. Nieszczęście spotkało nas wszystkich, czyli ten mróz ze śniegiem – tłumaczy jeden z pracowników ZGM.
Jeśli taka pogoda się utrzyma, zarządca może wstrzymać albo nawet przerwać prace. Zmęczeni remontem mieszkańcy mogą pocieszać się tylko tym, że w takim wypadku wykonawca będzie musiał wyremontować mieszkania, które ucierpiały w wyniku przedłużających się robót.
Jacek Smaruj
js