Wybierając kontrabas niełatwo osiągnąć status gwiazdy jazzu. Ale kilku muzykom się to udało. Wśród żyjących na myśl przychodzą mi Dave Holland, Lars Danielsson, Reid Anderson, Esperanza Spalding i wreszcie on - Avishai Cohen.
Dla kontrabasu porzucił fortepian
Ale kontrabas nie był jednak jego pierwszym wyborem. Zaczynał jako dziecko na fortepianie, po bas sięgnął dopiero mając kilkanaście lat - pod wpływem fascynacji Jaco Pastoriusem. I pozostał mu wierny. Nie porzucił go nawet podczas obowiązkowej w Izraelu służby wojskowej – wówczas grywał w żołnierskim bandzie. Po przenosinach do Nowego Jorku do współpracy zaprosił go jeden z największych współczesnych pianistów - Chick Corea.
Po kilku latach wspólnego grania, Cohen odszedł z zespołu mistrza i od tej chwili pracuje wyłącznie na własne nazwisko, głównie jako lider Avishai Cohen Trio.
Na jazzowe szczyty wdrapał się płytą "Gently Disturbed" z 2007 roku nagraną z Shaiem Maestro i Markiem Guilianą. Rok później ten skład pojawił się na warszawskim Rynku Starego Miasta. W ciepły sobotni wieczór dał rewelacyjny, znakomicie przyjęty koncert. Jak twierdzą dziś organizatorzy Jazzu Na Starówce, a pewnie także wielu jego bywalców, był to jeden z najlepszych występów w 20-letniej historii festiwalu.
W niedzielę w Muzeum Historii Żydów Polskich Avishai Cohen znów zagra w trio, ale stworzonym z innymi muzykami, bo wspomniana dwójka - podobnie jak wcześniej Cohen - "poszła na swoje". Tym razem izraelskiemu basiście towarzyszyć będą młodzi krajanie: Nitai Hershkovits na fortepianie oraz Daniel Dor na instrumentach perkusyjnych.
Czego możemy się spodziewać? Klimatycznego, melodyjnego, akustycznego jazzu z wpływami bliskowschodnimi, pobrzmiewającego niekiedy rytmami latynoskimi i klasyką. Prawdopodobnie wirtuoz basu sięgnie też po mikrofon. Repertuar zdominuje zapewne materiał z najnowszej płyty
Muzyka, która podnosi na duchu
"From Darkness", o której organizator niedzielnego koncertu pisze tak: "Pełna panorama dźwięków - mnóstwo subtelnych kolorów, które rozprowadzone są z pietyzmem po całym albumie".
Sam artysta wyznał natomiast, że cieszy się, że ten album podnosi słuchacza na duchu. - Taki efekt lubię osiągać, grając. Na tym, według mnie, polega esencja muzyki. Ciężko pracowałem, by do niej dojść. Wiem, że dla każdego życie jest ciężkie. Ekscytujące, straszne, także depresyjne i niemal nie do zniesienia. Wtedy nasza muzyka może pomóc. Przynajmniej mnie pomaga – stwierdził.
Czy pomaga także słuchaczom? Szczęśliwcy, którzy kupili wcześniej bilety, przekonają się już w niedzielę wieczorem.
Piotr Bakalarski
Źródło zdjęcia głównego: Youri Lenquette. mat. organizatora