Maciej Z. skazany na trzy lata więzienia i zakaz prowadzenia pojazdów przez osiem lat - to kara wymierzona w czwartek przez stołeczny sąd dziennikarzowi motoryzacyjnemu uznanemu za winnego spowodowania wypadku ferrari w Warszawie w 2008 r. W wypadku tym zginął dziennikarz "Super Expressu" Jarosław Zabiega.
- Opinie biegłych i zeznania dwóch świadków nie pozwalają na podważanie tego, że to Maciej Z. kierował ferrari – powiedziała sędzia Agnieszka Jaźwińska.
Uzasadniając wyrok, Jaźwińska wskazała na zeznania dwóch świadków, którzy twierdzą, że rozpoznali Macieja Z. za kierownicą ferrari w momencie, gdy samochód stał na skrzyżowaniu w odległości ok. pół kilometra od miejsca wypadku, a nie gdy jechał. W ocenie sądu zeznania tych świadków stanowią dowód kluczowy i nie ma podstaw, by podważać ich wiarygodność.
Oskarżony nie przyszedł do sądu
Sąd uznał, że Maciej Z. jaskrawo naruszył podstawową zasadę ruchu - kierowania z prędkością pozwalającą na panowanie nad autem. Zdaniem cytowanego przez sędzię biegłego, gdyby oskarżony jechał z mniejsza prędkością, do wypadku by nie doszło.
Wyrok jest nieprawomocny. Na sali rozpraw nie było oskarżonego, ani nikogo z jego rodziny.
Czerwone ferrari prowadzone, według oskarżenia, przez Z. rozbiło się w lutym 2008 r. o filar wiaduktu na Mokotowie. Samochód jadący z prędkością 150 km/h, na odcinku, gdzie obowiązywało ograniczenie do 50 km/h, rozpadł się i stanął w płomieniach. Na miejscu zginął jadący autem dziennikarz motoryzacyjny "Super Expressu" Jarosław Zabiega.
Maciej Z. został ciężko ranny, długo był w śpiączce.
Proces od stycznia 2012 roku Proces przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa zaczął się w styczniu 2012 r.
Tydzień temu prokuratura wniosła o wymierzenie Maciejowi Z. kary czterech lat więzienia i 10-letniego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. - Oskarżony zapomniał, że jedzie jedną z głównych ulic miasta, a nie bierze udziału w wyścigu czy rajdzie Paryż-Dakar - powiedziała prok. Urszula Jasik-Turowska.
Obrona wniosła o uniewinnienie, dowodząc, że zeznania świadków co do tego, kto kierował autem, są sprzeczne. Gdy w 2010 r. Z. przedstawiono zarzut spowodowania wypadku przez naruszenie zasad bezpieczeństwa i niezmniejszenie prędkości, oświadczył, że nie pamięta wypadku i odmówił wyjaśnień. Za nieumyślnie spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
PAP//tvn24.pl