Policja w piątek rano poinformowana o sprawie i wyjaśniła dlaczego musiała zareagować.
- Wyjaśniamy okoliczności takiego zajścia i ewentualnego zakwalifikowania czynu jako zabronionego. Wówczas podejmiemy dalsze czynności, są do przesłuchania świadkowie – powiedziała wtedy Joanna Węgrzyniak, oficer prasowy Komendanta Rejonowego Policji Warszawa VII.
Świadkowie i okoliczności
Cała sprawa od początku wydawała się absurdalna. Świadków wydarzenia było jakieś 57500 osób, czyli tylu kibiców, ilu 11. października zasiadło na Stadionie Narodowym. Jakby być skrupulatnym, to podobny zarzut (spożywanie alkoholu w miejscu publicznym) można by postawić także połowie reprezentacji, bo butelka od szampana krążyła z ręki do ręki.
"Lewy" i Boniek z humorem
Z poczuciem humoru do całej sytuacji poszedł sam Lewandowski. "Wasze zdrowie!" - napisał kapitan reprezentacji Polski.
Sprawę z ironią skomentował też prezes PZPN Zbigniew Boniek, który przy wpisie dotyczącym tego wydarzenia zamieścił symbol braw.
W piątkowy wieczór, na podstawie czynności wyjaśniających policja stwierdziła, że ustawodawca tworząc przepisy miał na myśli zapewnienie bezpieczeństwa kibicom i sportowcom, a nie uniemożliwienie zawodnikom radości z odniesionego sukcesu. Lewandowski może więc spać spokojnie.
"Przesłane do nas zapytanie było dla nas informacją o możliwości zaistnienia wykroczenia. Czynności wyjaśniające nie były skierowane przeciwko żadnej konkretnej osobie, ale miały pozwolić na znalezienie odpowiedzi, czy mamy do czynienia z podejrzeniem wykroczenia. Być może warto, jeżeli mamy do czynienia z tak szczegółowym podejściem prawnym, pochylić się nad tym problemem na poziomie ustawodawczym." - czytamy w komunikacie Komendy Stołecznej Policji.
CZYTAJ WIĘCEJ NA SPORT.TVN24.PL
ks/dasz