Jak co roku przed cukiernią na Woli stoi ogromna kolejka. Mimo, że zakład jest czynny od godziny 9, pierwsze łasuchy zaczęły się ustawiać w kolejce już kilka godzin wcześniej.
Około 6.00 w kolejce stało już kilkadziesiąt osób: – Jedna z pań nawet przyniosła sobie stołek do siedzenia. Członkowie rodzin wymieniają się w kolejce, gdy się zmęczą – opisuje Lech Marcinczak.
Tak robią pączki na Woli:
Tak robią pączki na Woli
W kolejce po pączki
Maksymalnie 20 pączków
- Jestem chora, więc nie powinnam jeść słodkiego i co roku obiecuję sobie, że tym razem wytrzymam. Ale i tak kończy się tym, że staję w kolejce. Przyszłam o 5.00 po dwa pączki. Muszę być wcześniej, bo chcę poprosić, żeby zrobili mi je bez polewy - opowiada jedna z czekających kobiet.
Duże zainteresowanie klientów sprawia, że pączki są dziś towarem reglamentowanym. Jedna osoba może kupić w wolskiej cukierni najwyżej 20 sztuk.
Problemy z parkowaniem
W okolicy cukierni są spore problemy z parkowaniem. Część z kolejkowiczów zostawiła auta na pobliskim buspasie. Doszło do kolizji. – Jeden z kierowców chciał ominąć stojące na buspasie auto. Dlatego wjechał na lewy pas, wtedy w jego tył wjechał inny kierowca, który zapatrzył się na kolejkę po pączki – opowiada Marcinczak.
Zwyczaj jedzenia w Tłusty Czwartek pączków, zwanych pampuchami, zadomowił się w Polsce już w XVII wieku, ale raczej w miastach i na dworach. Na wsi pojawiły się pod koniec XIX i na początku XX wieku. Popularne dzisiaj słodkie i puszyste pączki dawniej jadano ze skwarkami.
Dawne pampuchy różniły się nie tylko smakiem od współczesnych pączków, ale także konsystencją; były znacznie twardsze od znanych dzisiaj delikatnych, puszystych pączków; zrobione były z bardziej zbitego ciasta, bez drożdży.
Kolejka po pączki
Spore kolejki ustawiają się również przed cukierniami w centrum miasta. Tak jest między innymi przy ulicy Nowy Świat i Chmielnej:
Kolejka do cukierni przy Chmielnej
Kolejka do cukierni przy Nowym Świecie
bf/PAP