"Odholują samochód każdemu, kto nie ma legitymacji PO! Zburzcie ten znak!" - grzmiał w piątek Patryk Jaki, kandydat PiS na prezydenta Warszawy. - Pan minister Jaki znowu kłamie – skomentował rzecznik PO Jan Grabiec. Zaznaczył, że nie chodzi o legitymację PO, lecz identyfikator pojazdów obsługi planowanej imprezy. Z podobnych udogodnień korzystają organizatorzy wielu wydarzeń w mieście.
Patryk Jaki swoją konferencję zwołał w piątek rano w małej zatoce parkingowej przy rondzie de Gaulle'a. Na co dzień - także dziś - to ogólnodostępny parking. Wisi tam jednak znak informujący o tym, że 12 maja - i tylko tego dnia - zostaną stąd odholowane pojazdy, które nie będą miały identyfikatora. Parking będzie zarezerwowany dla pojazdów obsługujących Marsz Wolności Platformy Obywatelskiej.
To standardowa procedura. Znaki tego typu, razem z informacją o grożącym odholowaniu pojawiają się zawsze na kilka dni przed planowaną imprezą, czy jest to miejski sylwester, rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego, maraton czy smoleńska miesięcznica.
Patryk Jaki uznał to jednak za... dowód na dzielnie warszawiaków. - Za moimi plecami możecie państwo zobaczyć znak. Odholują samochód każdemu, kto nie ma legitymacji Platformy Obywatelskiej. To jest kolejny etap dzielenia warszawiaków - mówił.
O problemie kandydat Zjednoczonej Prawicy miał być zaalarmowany przez "oburzonych mieszkańców" stolicy.
"Znak-symbol"
Jak przekonywał, konferencja została zorganizowana w miejscu, które jest "symbolem rządów Platformy Obywatelskiej". Mówił, że jest oburzony faktem umieszczenia na znaku nazwy partii politycznej.
Jego zdaniem to kolejny etap "upartyjnienia miasta". - Do tej pory Warszawa była miastem przyjaznym: deweloperom, handlarzom roszczeń, mafii reprywatyzacyjnej, a my nie chcemy takiej Warszawy - stwierdził.
Dodał, że za jego rządów takich znaków nie będzie i właśnie dlatego startuje w wyborach na prezydenta stolicy.
- Platformo Obywatelska, zburzcie ten znak! - apelował. Jego zdaniem Warszawa powinna być równa dla wszystkich, a postawienie zakazu temu przeczy. Zapewnił, że jest w gotowości, aby w tym miejscu spotykać się codziennie, aż do momentu, kiedy znak "zostanie zburzony". - Ale on będzie (obowiązywał - red.) tylko jeden dzień, następnego już go nie będzie - zwrócił uwagę jeden z dziennikarzy. - Który dzisiaj jest? - zapytał Jaki. - Czwarty - podpowiedzieli mu koledzy. - No właśnie jest czwarty a wisi dalej - odpowiedział.
Grabiec: "Jaki kłamie"
- Pan minister Jaki znowu kłamie – odpowiedział rzecznik PO Jan Grabiec. Zaznaczył, że nie chodzi o legitymację PO, lecz identyfikator pojazdów obsługi planowanej imprezy. - 12 maja ma się odbyć – jak rok i dwa lata temu – Marsz Wolności, który rozpocznie się na rondzie de Gaulle’a. Ma w nim wziąć udział ponad 100 tysięcy ludzi. W związku z tym dla bezpieczeństwa osób, które zostawiają tam samochody, konieczne jest ich usunięcie. Dlatego tego dnia nie będą tam mogły parkować inne auta niż pojazdy obsługi technicznej – powiedział Grabiec. I dodał: - Nigdy nie zdobylibyśmy się na taki krok jak PiS, który wygradza pół Krakowskiego Przedmieścia i plac Zamkowy, żeby kilkaset osób przeszło w ramach miesięcznicy.
Standardowa procedura
Z kolei Karolina Gałecka rzeczniczka Zarządu Dróg Miejskich przyznaje, że rezerwacja parkingu dla organizatorów imprezy to "standardowa procedura".
- Podobne znaki pojawiają się przy okazji takich imprez jak konferencje, przemarsze czy biegi. Jeśli organizacja ruchu w danym miejscu ma być czasowo zmieniona, to organizator musi na swój koszt przygotować projekt. Za zajęcie miejsc parkingowych czy pasa drogowego musi zapłacić miastu. Stawka za każdym razem wyliczana jest indywidualnie - wyjaśniła.
Zdjęcie główne: PAP/Radek Pietruszka
kz/PAP/mś/r