Komisja weryfikacyjna badała w poniedziałek reprywatyzację kamienicy przy Noakowskiego 16, do której części w 2003 r. prawo nabył między innymi mąż Hanny Gronkiewicz-Waltz. Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała, że odmawia zeznań jako świadek, bo sprawa dotyczy jej męża.
"Zarobili pięć milionów"
- Państwo Waltzowie zarobili pięć milionów złotych na Romanie Kępskim, który jak się okazuje, mówiąc delikatnie, całe życie nie działał uczciwie i nigdy nie mieszkał w tej kamienicy, a tu mamy ludzi, których rodziny mieszkały od 1910 roku - powiedział Jaki po zakończeniu rozprawy. Patryk Jaki był dopytywany, kto przy zwrocie kamienicy w 2003 r. popełnił błąd. - Nie ma żadnej wątpliwości, że urzędnicy popełnili tutaj błędy, nie szukając dokumentów, aczkolwiek trzeba powiedzieć, że te dokumenty odszukali za nich mieszkańcy. Odszukali tak, że nie było już żadnych wątpliwości w 2007 roku, że coś tu jest nie tak - powiedział przewodniczący komisji weryfikacyjnej.- I wtedy według artykułu 145 Kodeksu Postępowania Administracyjnego, jeżeli organ wchodzi w posiadanie wiedzy, że jakaś decyzja mogła być wydana na podstawie fałszywego dokumentu - a mieszkańcy dostarczyli taką wiedzę pani prezydent Hannie Gronkiewicz-Waltz, że decyzja została wydana na podstawie fałszywego dokumentu - obowiązkiem takiego organu jest wznowienie postępowania. Ma na to 10 lat od momentu wydania decyzji - powiedział Jaki. Natomiast, jak podkreślił, Gronkiewicz-Waltz czekała do momentu przedawnienia sprawy. - I czeka, aż sprawa się przedawni, dopiero wtedy interweniuje. Może bali się, że będzie trzeba zwracać te pięć milionów - powiedział Jak, nawiązując do poniedziałkowej publikacji tygodnika "Sieci", który napisał, że tyle mieli zarobić Waltzowie przy okazji sprzedaży swoich udziałów w kamienicy.
Dokumenty i świadkowie
- Państwo Waltzowie twierdzili zawsze, że generalnie nic nie wiedzieli, że w tej sprawie może być coś nie tak, a pani prezydent już w ogóle nic nie wiedziała. Ale problem polega na tym, że wszystkie dokumenty, którymi dysponujemy i zeznania świadków temu przeczą. Oni dokładnie wiedzieli, po prostu próbują z nas wszystkich zrobić idiotów - powiedział Jaki. Przed wojną właścicielami Noakowskiego 16 były osoby pochodzenia żydowskiego, które zginęły w czasie II wojny światowej. W 1945 r. Leon Kalinowski, wraz z Leszkiem Wiśniewskim i Janem Wierzbickim, zaczął posługiwać się w warszawskich urzędach, antydatowanym na czas sprzed wojny pełnomocnictwem właścicieli do dysponowania nieruchomością - mieli sfałszować akt notarialny i wypisy z niego.
Dzięki temu sprzedali oni prawa do tej nieruchomości Romanowi Kępskiemu (wujowi Andrzeja Waltza) i Zygmuntowi Szczechowiczowi. Potem okazało się, że wojnę przeżyła Maria Oppenheim, żona jednego z dawnych właścicieli, która wykazała oszustwo. Pod koniec lat 40. Kalinowski został skazany na 8 lat więzienia. Sąd unieważnił też wtedy pełnomocnictwa, którymi oszuści się posługiwali.Po wydaniu "dekretu Bieruta", Kępski i Szczechowicz wszczęli - jako właściciele pokrzywdzeni przez dekret - postępowanie o ustanowienie prawa własności czasowej tej nieruchomości, czego odmówiono im w 1952 r.
W 2001 r. Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło orzeczenie z 1952 r. W 2003 r. prezydent m.st. Warszawy ustanowił prawo użytkowania wieczystego nieruchomości na rzecz kilkunastu spadkobierców Kępskiego i Szczechowicza, w tym Andrzeja Waltza.Jesienią 2016 r. Gronkiewicz-Waltz złożyła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego wniosek o wznowienie postępowania w sprawie zwrotu Noakowskiego 16. Napisała do SKO, że postępowania zakończone decyzją zwrotową z 2003 r. "mogły zostać przeprowadzone na podstawie dokumentów, co do których istnieje możliwość, iż zostały sfałszowane". SKO wznowiło postępowanie w sprawie reprywatyzacji kamienicy.
PAP/kz/r