Woda staje się produktem deficytowym. W Skierniewicach zabrakło jej w kranach. Na Pojezierzu Gnieźnieńskim wysychają jeziora. Tymczasem na warszawskich ulicach tryskają kurtyny wodne. Czy rozstawianie takich urządzeń nie jest marnotrawstwem i jak ma się do ekologicznego kursu ratusza?
Kurtyny wodne pojawiły się w tym roku w dziewięciu lokalizacjach. Miejsca te wybiera urząd miasta, biorąc pod uwagę to, które z nich są najbardziej oblegane przez pieszych. Zwykle działają one przez osiem godzin, między 9 a 17.
"Nie lać wody w taki upał. Oszczędzać!!! Zaraz woda w Wiśle opadnie i wtedy będzie heca, jak wodę będą wyłączać, aby ją oszczędzać. Dwa miesiące takich upałów i o wodę będziemy się wszyscy modlić, aby spadła z nieba" - napisał nasz czytelnik Edward pod artykułem ostrzegającym o upałach.
Komentarze w podobnym tonie wywołała również wiadomość o uruchomieniu kurtyn. "Ciekawe, kto zapłaci za te hektolitry wody, ja ogródek oszczędnie podlewam, a tu proszę, wylewka na całego" - napisał inny czytelnik.
Rację przyznała mu Karolina, która podała też w wątpliwość formę wodnych pióropuszy w stolicy. "To prawda. W Warszawie wodę leje się szlauchami a w małych miejscowościach stosuje się bramki z mgiełką wodną. Estetyczne, praktyczne i przede wszystkim oszczędne. Ale przecież można szastać na lewo i prawo środkami publicznymi. I tak wszyscy zapłacą" - stwierdziła.
Ile wody wypluwa kurtyna?
Czy rzeczywiście pobierają one hektolitry wody? - W zeszłym roku, podczas bardzo upalnego sezonu wiosenno-letniego i długotrwale utrzymujących się wysokich temperatur powietrza, ilość wody wykorzystanej w tym okresie przez kurtyny wodne stanowiła zaledwie 0,003 procent w stosunku do wolumenu wody wyprodukowanej w 2018 roku przez spółkę - informuje Marzena Wojewódzka, rzeczniczka Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji.
Oznacza to, że kurtyny zużyły w ubiegłym roku 3 760 metrów sześciennych wody. Wojewódzka podkreśla, że dane te dotyczą również urządzeń rozstawianych podczas miejskich imprez sportowych, takich jak Bieg Powstania Warszawskiego czy Bieg Ursynowa.
- Urządzenia rozpryskują wachlarz wody na wysokości 3-4 metrów, dzięki czemu wpływają na lokalne obniżenie temperatury i nawilżają powietrze. Ma to pozytywne skutki w postaci zwiększenia komfortu mieszkańców, poprzez ograniczanie skutków upału. Rozstawianie urządzeń jest szczególnie uzasadnione w tak zwanych miejskich wyspach ciepła, rejonach ścisłego centrum, czy zabudowanych obszarach licznie uczęszczanych przez przechodniów - wyjaśnia Wojewódzka.
Podkreśla też, że część wody z kurtyn wsiąka w grunt lub paruje, "więc pozostaje w lokalnym środowisku".
Częściej myją ulice
Urzędnicy pytani o to, czy to ekologiczne rozwiązanie, nie odpowiadają wprost. Wyjaśniają, że uruchomienie kurtyn jest podyktowane kwestiami bezpieczeństwa. W ostatnich dniach wielokrotnie ostrzegali przed skutkami upałów. Na ich oddziaływanie narażeni jesteśmy wszyscy, a wejście pod wodną mgiełkę może być szybkim sposobem na ochłodę.
Przy okazji pytań o ich celowość, pojawił się jeszcze jeden argument przemawiający za kurtynami. Rozpylana przez nie woda, oczyszcza powietrze. A ze smogiem Warszawa stara się walczyć na wiele sposobów - również z wykorzystaniem wody. W tym tygodniu urzędnicy informowali, że zamierzają częściej myć ulice - od 34 do 50 razy w ciągu roku. Chcą w ten sposób zmniejszyć ilość pyłów i zanieczyszczeń wzbijanych w powietrze przez auta. "W trosce o zdrowie warszawiaków miasto przeznaczyło 2 miliony złotych na dodatkowe mycie 600 kilometrów arterii" - czytamy w komunikacie ratusza.
Nie udało nam się jednak uzyskać odpowiedzi na pytanie, jaki jest koszt ustawienia i eksploatowania kurtyn. Wodociągowcy zapewniają za to, że ze względu na ekologię od ubiegłego roku rozstawiane są także bramki wodne (takie o jakich pisała wspomniana wyżej Karolina). Ich lokalizację wskazują urzędy dzielnic. Ich liczba ma być stopniowo zwiększana.
"W Warszawie wody nie brakuje"
Obawy naszych czytelników mogą wydać się uzasadnione w świetlne doniesień z oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów Skierniewic (woj. łódzkie). Ich prezydent zaapelował do mieszkańców o liczenie się z każdą kroplą wody. W pewnym momencie jej zabrakło. Przestały działać trzy miejskie studnie, bo z powodu upałów zużycie wody dwukrotnie wzrosło.
Czy nam też grożą deficyty? - W Warszawie wody nie brakuje i nie będzie brakowało - zapewnia nas rzeczniczka MPWiK. I dodaje, że "obecne rezerwy produkcyjne gwarantują bezpieczeństwo dostaw". Dotychczas, nie było też sygnałów od mieszkańców o tym, żeby podczas upałów zbrakło wody w kranach.
W świetle zapewnień wodociągowców, nie powinien nas zatem niepokoić zmniejszający się stan wody w Wiśle. W poniedziałek wynosił 170 cm, w czwartek obniżył się do 136 cm. W weekend prognozowany jest spadek o kolejne 10 cm.
- Wodociągi warszawskie pobierają wodę z dwóch niezależnych odnawialnych źródeł wody, spod dna Wisły i z Jeziora Zegrzyńskiego, zasilanego wodami Narwi i Bugu - wyjaśnia Wojewódzka. Woda wydobywana spod dna Wisły pokrywa około 70 procent zapotrzebowania, pozostałe 30 pochodzi z jeziora. Jak dodaje, MPWiK uzdatnia każdego dnia ponad 350 milionów litrów wody, która miejską siecią wodociągową jest dostarczana do ponad 2,5 miliona mieszkańców.
"Bez wody nie ma życia"
- Popularność kurtyn wodnych uświadamia nam jak cenna jest woda w czasach upału i suszy. Bez wody nie ma życia, nie ma nas - ludzi - ocenia Katarzyna Karpa-Świderek z organizacji WWF Polska.
Ekolodzy alarmują, że to co wydarzyło się w Skierniewicach czy na Pojezierzu Gnieźnieńskim, gdzie wysycha kilkanaście jezior, jest efektem niszczenia środowiska przez człowieka. Hydrolodzy alarmowali też, że w ubiegłym miesiącu w wiele regionów Polski cierpiało z powodu poważnego deficytu wody w glebie.
- To, co nasila problem braku wody - a z drugiej strony powodzi, gdy pojawiają się gwałtowne opady - to betonowanie rzek, prostowanie ich czy przecinanie tamami. Problemem jest też betonowanie dużych powierzchni w miastach, przez co woda zamiast wsiąknąć w grunt, kanalizacją spływa do rzek i do morza - wyjaśnia rzeczniczka WWF.
I dodaje, że w obliczu suszy każdy z nas powinien korzystać z wody w sposób zrównoważony. Ważne też, by dbać o zatrzymywanie jak największej ilości w wody w przyrodzie. Tu pomocne mogą okazać się bobry, które minister rolnictwa proponuje wpisać na listę zwierząt jadalnych, by zachęcić myśliwych do polowania na nie. - Bobry są naszymi sprzymierzeńcami w czasie suszy. Przekształcają środowisko tak, że zatrzymują w glebie tyle wody, ile wszystkie zbiorniki retencyjne wybudowane w Polsce przez ludzi. Robią to za darmo, łagodząc skutki suszy - zaznacza rzeczniczka WWF.
Obecnie za litr wody z warszawskich kranów płacimy mniej niż jeden grosz. Warto pamiętać jednak o słowach Katarzyny Karpy-Świderek: - Szanujmy każdą kroplę, bo kiedyś może się okazać, że jest cenniejsza niż złoto.
kk/b