Mecz z Gibraltarem zostanie rozegrany przy otwartym dachu. Taka jest decyzja przedstawiciela UEFA. Wątpliwości budzi zasadność tej decyzji. Po co na krytym stadionie moknąć mają piłkarze i po części kibice? Co ważniejsze, po co ryzykować ewentualnym opóźnieniem czy przerwaniem spotkania? Wieczorem ma padać.
Historie niepotrzebnie otwartego dachu na stadionie Narodowym zna w Polsce każdy kibic. 16. października 2012 roku doszło tu do jednej z największych kompromitacji organizacyjnej polskiej piłki nożnej. Mecz kwalifikacji MŚ z Anglią nie doszedł do skutku, bo murawa obiektu została zalana przez padający deszcz.
W trakcie ulewy nie można było złożyć rozsuniętego dachu, więc spotkanie przeniesiono. Teraz, chociaż wieczorem prognozy przepowiadają umiarkowane opady, dach na mecz Polska–Gibraltar ma być otwarty. Taką decyzję podjął delegat UEFA.
Bo odprowadzą wodę
- Delegat UEFA swoją decyzję motywował tym, że według gospodarzy obiektu stadion jest w stanie odprowadzić dużo większą ilość wody, niż przewidywana na wieczór ilość opadów. Przed tym meczem inny jest również system podłoża pod murawą. Zastosowano bowiem system włókien, które mocniej ukorzeniły trawę i dzięki temu podłoże jest bardziej stabilne - powiedział rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski.
Gospodarze stadionu przygotowani są na bardziej obfite opady deszczu, mają specjalne maszyny odsysające wodę. Miejmy nadzieję, że te nie będą jednak potrzebne, a opady z "umiarkowanych" nie przejdą w "intensywne". A wszystkiego można było i tak uniknąć w ciągu 17 minut. Tyle trwa bowiem zamknięcie dachowej konstrukcji Narodowego.
Początek meczu Polska – Gibraltar w eliminacjach mistrzostw Europy 2016 w Warszawie o godz. 20.45. W pierwszym meczu podopieczni Adama Nawałki pokonali na wyjeździe Gibraltar 7:0.
ks
Źródło zdjęcia głównego: Tadeusz Rudzki / wikipedia ( CC BY SA)