Dróżnik nie opuścił szlabanu, w auto uderzyły dwa pociągi. Zapadł wyrok w sprawie sprzed ośmiu lat

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Tragedia na przejeździe
Tragedia na przejeździe
tvn24
Tragedia na przejeździetvn24

Niemal osiem lat od wypadku, sześć od rozpoczęcia procesu, po kilkudziesięciu rozprawach, w czwartek Sąd Rejonowy w Grodzisku Mazowieckim na cztery lata więzienia skazał dróżnika, który nie opuścił szlabanu na przejeździe w Kozerkach. 30 września 2013 roku zginęła tam młoda kobieta, a jej dwie córki - 1,5-roczna i 6-letnia, cudem przeżyły zderzenie z dwoma pociągami.

Na wąskim przejeździe kolejowym w Kozerkach koło Grodziska Mazowieckiego zrobił się zator. Gdy przez tory przejeżdżała młoda kobieta z dwoma córkami, w jej samochód najpierw uderzył pociąg podmiejski, a później Intercity. Ona zginęła na miejscu. Jej córki walczyły o życie. Jedna była nieprzytomna przez trzy miesiące.

Dziadek dziewczynek na sądowym korytarzu: - To był cud, że przeżyła. Teraz jest już licealistką, bo przecież od wypadku minęło prawie osiem lat. W czwartek przyszedł na salę Sądu Rejonowego w Grodzisku Mazowieckim, żeby wysłuchać wyroku dla dróżnika, bo przejazd kolejowy, na którym zginęła jego córka, był strzeżony. Ale szlabany były podniesione.

"Powiedziałem: to nasza Ania"

30 września 2013 roku Anna jechała ze starszą córką do szkoły. W aucie było jeszcze jej młodsze dziecko – 1,5-roczna dziewczynka. Obie siedziały z tyłu, w fotelikach. Aby dotrzeć do szkoły, musiały przejechać przez przejazd kolejowy ze szlabanem, w Kozerkach. Przed nimi jechała ciężarówka. W przeciwnym kierunku - auta osobowe i kolejna ciężarówka. Auta zatrzymały się na torach, zrobił się zator.

O 7.29 peugeot, którym jechała Anna z córkami, został uderzony przez nadjeżdżający pociąg z Żyrardowa. Auto zostało przesunięte na sąsiedni tor, a następnie uderzone przez pociąg jadący z Łodzi. Pierwszy skład jechał z prędkością 76 km/h (przed hamowaniem miał na liczniku 95 km/h). Drugi uderzył samochód Anny z prędkością 115 km/h (przed hamowaniem miał 118 km/h).

Kobieta zmarła na miejscu. Jej córki – 6-letnia i 1,5-roczna trafiły do szpitala. Ojciec Anny: - Jak tylko zobaczyłem informację w mediach, powiedziałem do żony: to na pewno nasza Ania.

Najpierw był świadkiem

Tego dnia ruch na przejeździe udrażniał Adam H. Początkowo nie postawiono zarzutów. Mężczyzna zaraz po wypadku został przesłuchany jako świadek. Jednak zgodnie z prawem zeznania osoby, którą najpierw przesłuchiwano w charakterze świadka, a która potem dostała zarzuty, uważa się za niebyłe.

Prokuratura przedstawiła mu zarzuty w październiku 2013 roku. Śledczy uzyskali zapisy rejestratorów w obu pociągach, a przede wszystkim zapis tachometru i zegara satelitarnego w ciężarówce, która przejeżdżała przez przejazd chwilę przed wypadkiem. Dokonano też oględzin samochodu i pociągów. Ponadto przeprowadzono eksperyment i potwierdzono, że szlabany działały.

Długi proces

Proces rozpoczął się w 2015 roku. Dróżnik ostatecznie usłyszał zarzuty sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach kolejowych, polegającego na sfałszowaniu dziennika pracy. Śledztwo wykazało też, że H. był pod wpływem narkotyków.

Groziło mu 12 lat więzienia. Odbyło się 26 rozpraw. Wyrok zapadł w czwartek. Adam H. usłyszał wyrok czterech lat więzienia oraz zakaz wykonywania zawodu. - Podstawową zasadą, którą ma obowiązek kierować się dróżnik, jest obowiązek dbania o bezpieczeństwo osób przejeżdżających przez przejazd. Nie ma wątpliwości, że z tego dbania Adam H. nie wywiązał się - argumentował w uzasadnieniu wyroku sędzia Mariusz Zawistowski.

Dróżnik, jak wskazał sędzia, miał obowiązek zamknięcia rogatek pięć minut przed przyjazdem pociągu z Żyrardowa i na dwie minuty przed pojawieniem się pociągu z Grodziska. - Pan Adam o tym, że pociągi wyjeżdżały, był poinformowany. On to wiedział. Najpóźniej o 7.25 rogatki powinny być zamknięte, a pan oskarżony, niezależnie od wszystkiego, powinien czekać, aż obydwa pociągi przejada przez przejazd. Tak nie zrobił - mówił sędzia.

Jak dodał, H. "miał dwie możliwości uratowania Anny". - Pierwsza polegała na tym, że powinien był zamknąć rogatki i oczekiwać na przejechanie pociągu. Druga, z której nie wiedzieć czemu nie skorzystał, jak już widział, co się dzieje na przejeździe, winien był zatelefonować do dyżurnych, aby wstrzymali ruch, a tego nie zrobił - stwierdził sędzia.

Fatalne warunki na przejeździe

Sędzia wskazał jednak, że w sprawie "wystąpiła dość znaczna ilość okoliczności łagodzących". - Organizacja ruchu na tym konkretnym przejeździe była, używając eufemizmu, fatalna. Jeśli chodzi o ławę oskarżonych, należało rozważyć, czy nie postawić zarzutów osobom odpowiedzialnym za to, jak ten przejazd wyglądał – zwrócił uwagę sędzia Zawistowski. Jego zdaniem przejazd był zbyt wąski, a budka dróżnika nie zapewniała widoczności. Ponadto, jak wskazał, na przejeździe było za mało dróżników. - Adam H. był tam sam, a konieczne było zapewnienie warunków bezpieczeństwa wiążących się z obecnością dwóch dróżników – uważa sędzia.

Pracy nie ułatwiali kierowcy, którzy trąbili i złościli się, że na przejeździe czekają za długo. - Niestety zamykając regulaminowo ten przejazd dróżnicy spotykali się z agresją kierujących, którzy nie chcieli czekać na otwarcie szlabanów i wymuszali gestami, słowami, trąbieniem, aby dróżnicy otwierali przejazd – mówił sędzia.

Zamieszanie na przejeździe wynikało z faktu, że drogą tą poprowadzono objazd budowy wiaduktu na torami, prowadzonej w Grodzisku Mazowieckim. To stąd na przejeździe ruch był większy, niż zwykle. Prawdopodobnie właśnie dlatego H. zwlekał z zamknięciem rogatki, aż z przejazdu zjedzie ciężarówka, za którą na tory wjechała jeszcze pani Anna.

Biegły: były możliwości manewru obronnego

Ponadto, jak tłumaczył sędzia, jeden z biegłych wskazał, że Anna miała możliwość uniknięcia wypadku. Według specjalisty miała na to cztery sekundy. Mogła wycofać, bo z tyłu miała miejsce (według biegłego zrobiłaby to w dwie sekundy). Po drugie, w tym samym czasie mogła ominąć pojazd przed nią i wjechać na torowisko. - Niestety takich manewrów nie udało się podjąć. Sąd podkreśla, że biegły ocenia kwestie techniczne wykonania tego manewru, nie psychologiczne. Sąd nie ma żadnych wątpliwości, że każdy z nas, również sąd, znajdując się w takiej sytuacji miałby ograniczoną szybkość podejmowania takich manewrów. Ale podkreślam, odpowiedzialnym za bezpieczeństwo ludzi na tym przejeździe był tylko jeden człowiek - pan Adam H. i ze swojego obowiązku się nie wywiązał - uznał.

Amfetamina

Badanie krwi Adama H. wykazało, że pracował pod wpływem środków odurzających. Stężenie amfetaminy odpowiadało 0,8-1,2 promila alkoholu. Ale dróżnik za to nie odpowie. Dlaczego? Oskarżony powiedział, że środek ten podano mu bez jego woli i wiedzy.

Później nie chciał już odpowiadać na pytania oraz składać wyjaśnień. - Sąd przyjął wersję, którą wskazywał oskarżony, że środek został mu podany bez jego woli. Przyjęcie tego stanowiska wynika z faktu, że brak jest dowodu, który pozwoliłby podważyć stanowisko oskarżonego. Ten z kolei uważa, że środek został mu podany na sobotniej imprezie. Mówił, że o tym nie wiedział - przypomniał sędzia.

Ponadto, jak zaznaczył w uzasadnieniu sąd, w tej kwestii opiniowali biegli. - Jedna z biegłych stwierdziła, że nie da się ustalić, kiedy pan oskarżony ten środek przyjął. Sąd ma świadomość, że być może informacja pochodząca od oskarżonego może być nieprawdziwa, ale materiał dowodowy nie pozwala na przełamanie wersji oskarżonego. Tej linii nie da się wyeliminować, mimo że brzmi to nieprawdopodobnie - powiedział sędzia.

- Oskarżony odmówił składania wyjaśnień, odebrał sądowi weryfikowanie jego linii obrony, a zatem ustalenia, z kim się spotykał, gdzie, jak to spotkanie wyglądało. Nie wiemy również, czy oskarżony wcześniej zażywał tego typu środki - dodał. To, jak zaznaczył sędzia, miało duży wpływ na wysokość kary. - Gdyby sąd był w stanie przypisać oskarżonemu pełnienie służby pod wpływem tegoż środka, zapewne wyrok byłby wyższy - zapewnił.

Rodzina Anny: nie będziemy apelować

Podczas ogłoszenia wyroku na sali nie był oskarżonego ani jego obrony. Ojciec Anny powiedział nam, że rodzina zmarłej kobiety na ten moment nie planuje apelacji. - To już nic nie da - stwierdził.

Wyrok jest nieprawomocny.

Autorka/Autor:Klaudia Ziółkowska

Źródło: tvnwarszawa.pl

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl