Działania pełnomocników reprezentujących ratusz na komisji weryfikacyjnej pod lupą Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Chodzi o posiedzenie dotyczące Poznańskiej 14. GIODO sprawdza, czy adwokaci miasta naruszyli przepisy ustawy chroniącej dane osobowe.
Jak informuje nieoficjalnie Polska Agencja Prasowa, chodzi między innymi o pytania pełnomocników dotyczące zadłużenia lokatorów kamienicy. Szef komisji Patryk Jaki uznał to działanie za "dręczenie" mieszkańców kamienicy i w konsekwencji wykluczył mecenas Zofię Gajewską i Bartosza Przeciechowskiego z posiedzenia i kazał im opuścić salę.
"Udostępnienie danych wrażliwych"
W sprawie "nieprawidłowości w procesie przetwarzania danych osobowych mieszkańców budynku" przez dwoje pełnomocników przewodniczący komisji wystąpił do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Jak dowiedziała się PAP, GIODO z urzędu wszczął postępowanie administracyjne, by zbadać, czy doszło do naruszenia przepisów ustawy, na straży której stoi.
Ale to nie koniec. Po tym sierpniowym posiedzeniu komisja poinformowała też, że skieruje do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Gronkiewicz-Waltz i dwoje jej pełnomocników w sprawie ujawnienia danych wrażliwych. Ewentualne przestępstwo - jak podano wówczas - miało polegać na "nieuprawnionym udostępnieniu i wykorzystaniu danych osobowych, w tym tzw. danych wrażliwych, świadków, w wyniku czego doszło do przestępstw opisanych w ustawie o ochronie danych osobowych oraz Kodeksie karnym".
Ponadto komisja poinformowała, że postanowiła skierować do właściwych okręgowych rad adwokackich wniosek w sprawie postępowania dyscyplinarnego wobec adwokatów, gdyż zdaniem komisji mogło dojść do naruszenia zasad etyki adwokackiej i godności zawodu.
Jaki powinien wyłączyć jawność
Odnosząc się do tych zarzutów, Gronkiewicz-Waltz napisała wówczas na Twitterze, że gdyby na rozprawie ujawniono dane wrażliwe, to kompetentny przewodniczący wyłączyłby jawność albo uchylił pytanie. "Patryk Jaki nie zrobił ani jednego, ani drugiego" - dodała.
Z kolei Przeciechowski mówił wtedy, że pytania do świadka "nie miały na celu niczego więcej ponad to, by ustalić, czy problemy życiowe, mieszkaniowe tej osoby wiązały się wyłącznie z reprywatyzacją, dekretem Bieruta i jego konsekwencjami, czy też wynikały z przypadków losowych".
18 września komisja weryfikacyjna uchyliła decyzję władz Warszawy w sprawie Poznańskiej 14. Jaki ogłosił, że komisja uchyliła ją w całości i odmówiła ustanowienia prawa użytkowania wieczystego; decyzji tej nadano rygor natychmiastowej wykonalności. W uzasadnieniu przewodniczący komisji podkreślał, że wydana ona została z rażącym naruszeniem prawa m.in. ze względu na brak należytej staranności prezydenta stolicy przy ustaleniu stanu faktycznego sprawy. Podkreślił, że po reprywatyzacji "radykalnie pogorszyła" się sytuacja lokatorów kamienicy.
Budynek nadal nie jest jednak w rękach miasta. Aby tak się stało, potrzebny jest odpowiedni wpis w księdze wieczystej. Dotychczasowi właściciele kamienicy - spółka Fenix - zapowiedzieli odwołanie od decyzji komisji do sądu. Ostateczne rozstrzygnięcie sprawy może więc trwać latami, o czym informowaliśmy na portalu tvnwarszawa.pl:
Niepewny los kamienicy przy Poznańskiej. Reportaż, część 1
Nieruchomość przy Poznańskiej 14 w 2013 roku przekazano w użytkowanie wieczyste spadkobiercy dawnych właścicieli, którego reprezentował adwokat Robert N. (podejrzany w sprawie nieruchomości przy Chmielnej 70; jest w areszcie). Decyzję w imieniu prezydent Warszawy podpisał ówczesny wicedyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami. Niedługo później spadkobierca sprzedał spadek Robertowi N. i Januszowi P. (on też usłyszał zarzuty dotyczące reprywatyzacji Chmielnej 70, został aresztowany). W styczniu 2014 roku sprzedali oni nieruchomość spółkom Jowisz związanym z Grupą Fenix.
PAP/kw/pm