- Referendum nie jest wyborem. Wybory są wtedy, kiedy mamy kilku kandydatów - tłumaczyła w programie "Tak Jest" radna PO Anna Nehrebecka. - W referendum odpowiadamy na pytanie, czy nam się podoba prezydentura pani Hanny Gronkiewicz-Waltz, czy też nie podoba – odpowiedział radnej Jan Śpiewak, inicjator akcji "Miasto jest nasze".
Referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz coraz bliżej. Już 13 października, warszawiacy zdecydują o tym, czy rządząca prezydent zostanie odwołana, czy też nie.
"Referendum nie jest wyborem"
Zdaniem radnej Platformy Obywatelskiej Anny Nehrebeckiej referendum nie jest wyborem. - Wybory są wtedy, kiedy mamy kilku kandydatów. Oni mówią o swojej wizji i wtedy mieszkańcy mają prawo wybierać. Takie wybory będą za rok. Dla mnie wyborem w referendum jest albo to, że idę, albo to, że nie idę – tłumaczyła Nehrebecka.
Inne zdanie miał Jan Śpiewak, inicjator akcji "Miasto jest nasze", które namawia do głosowania 13 października. - Referendum jest wyborem. Odpowiadamy na pytanie czy nam się podoba prezydentura pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, czy też nie podoba - tłumaczył Śpiewak i twierdził, że gdyby prezydent była prawdziwym liderem, wezwałaby swoich zwolenników do głosowania.
- Dzięki temu odbyłaby się rzeczowa dyskusja na temat miasta. Przypomnijmy 160 tys. osób się podpisało pod wnioskiem o referendum, ci ludzie uważają, że w mieście jest jakiś problem – mówił Śpiewak. Zauważył, że zamiast rozmawiać o problemach Warszawy przy okazji referendum toczą się rozmowy o przepychance między PiS a Platformą.
Referendum będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział 3/5 liczby wyborców, którzy głosowali wyborach na prezydenta Warszawy w 2010 roku. Wtedy w głosowaniu wzięło udział 649 049 osób. Czyli teraz musi iść do urn co najmniej 389 430 osób. Wynik referendum będzie rozstrzygający, jeżeli na jedno z rozwiązań oddanych zostanie więcej niż połowa ważnych głosów
lata//ec