O zdewastowaniu miejsca pamięci przy ul. Grójeckiej 47/51 informowaliśmy w ubiegłym tygodniu na tvnwarszawa.pl. Wandale wymalowali tu ogromne graffiti, nie zważając jak ważne i tragiczne wydarzenie wspomina. Mowa o jednej z masowych egzekucji wykonanych na warszawiakach podczas II wojny światowej.Sprawą dewastacji tablicy zajęła się policja, lecz do tej pory nie udało się namierzyć chuliganów. - Czynności cały czas są prowadzone. Ustalamy świadków, zabezpieczamy monitoring - mówi nam Edyta Wisowska z komendy rejonowej w Ochocie. Tablicę próbowały oczyścić służby urzędu dzielnicy. Bezskutecznie. - Zrobiliśmy tyle, ile się dało. Jednak farby wdarły się bardzo mocno. Zwłaszcza, że materiał (z którego wykonano tablicę - red.) to piaskowiec, który bardzo szybko chłonie - przyznaje Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka ochockiego urzędu.
Skandaliczna dewastacja
Szkody postanowiła więc naprawić Fundacja Dziedzictwa Kulturowego zajmująca się m.in. konserwacją zabytków w Polsce i zagranicą. - Ta dewastacja jest skandaliczna i niewyobrażalna - oburza się Michał Laszczkowski, prezes fundacji. - To nie był żaden manifest polityczny, ale zwykły chuligański wybryk. Nie mogliśmy przejść obok tego obojętnie. Jak tylko przeczytaliśmy pierwszą informację na ten temat, praktycznie od razy podjęliśmy decyzję - wspomina.Farba wniknęła w strukturę kamienną tablicy, więc konieczne jest przeprowadzenie prac konserwatorskich. Będzie oczyszczona i pokryta specjalną powłoką, która ochroni ją przed podobnymi aktami wandalizmu w przyszłości.
Kilka miesięcy prac
Prace mają ruszyć, kiedy pozwolą na to warunki atmosferyczne. Póki co - jak mówi Laszczykowski - jest zbyt duży mróz. - Kiedy spadnie temperatura wystąpimy o wszelkie pozwolenia, m.in. na zajęcie pasa drogi i przystąpimy do działania. Wszystko skończy się najpewniej wiosną - przewiduje i dodaje ze smutkiem - dewastacja zajęła pewnie chwilę, a naprawa potrwa znacznie dłużej. Prace będą sfinansowane ze środków fundacji. - Bardzo długo byłem mieszkańcem Ochoty. Mam do tej dzielnicy szczególny sentyment i nie rozumiem, dlaczego ktoś bezcześci pamięć ofiar II wojny światowej. To zawsze była świętość - podsumowuje prezes fundacji.
Oburzeni mieszkańcy
Zdewastowana tablica wywołała oburzenie nie tylko prezesa fundacji, ale też mieszkańców stolicy. Czytelnicy tvnwarszawa.pl ze smutkiem pisali w komentarzach o "braku szacunku dla przodków i własnej historii". Punktowali za "zbyt niskie kary z takie przewinienia". Za "brak wiedzy historycznej i przede wszystkim elementarnych podstaw kultury". "Drogi mieszkańcu Warszawy. Wiem, że psia pogoda ale jeśli masz wolne 10 minut i tyle samo złotych to przyjdź i zapal lampkę na rogu Grójeckiej i Wawelskiej. Może ten matoł widząc naszą reakcję weźmie podręcznik do ręki i pierwszy raz w życiu przeczyta go ze zrozumieniem" - napisał w mediach społecznościowych dziennikarz Filip Chajzer.
"Skąd się biorą tacy ludzie?" - dziwił się z kolei Wojciech Wagner z miejskiego Biura Architektury i Planowania Przestrzennego.
Początek fali terroru
Zniszczona tablica jest jedną z wielu stworzonych na podstawie projektu Karola Tchorka z 1949 roku, upamiętniających znajdujące się w Warszawie miejsca walk i męczeństwa z czasów II wojny światowej.
Tej ochockiej towarzyszy jeszcze jedna, mniejsza, która przypomina, że 9 listopada 1943 roku dokonano tu jednego z pierwszych mordów publicznych wielkiej fali terroru pod rządami Franza Kutchery. Pretekstem do rozstrzelania Polaków był rzekomy zamach na niemieckiego żołnierza.
To nie pierwsza dewastacja historycznego miejsca w tej dzielnicy. Kilka miesięcy temu informowaliśmy o zniszczonym muralu upamiętniającym Żołnierzy Wyklętych w parku Szczęśliwickim. Wandale zmienili napis "Wyklęci" na "przeklęci" i zamazali żołnierzom oczy czarną farbą.
Zniszczyli mural Żołnierzy Wyklętych
kw/mś