Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Robertowi N. pseudonim Frog - mężczyźnie, który w 2014 roku zasłynął piracką jazdą po ulicach Warszawy. Tym razem odpowie za jazdę bez uprawnień i mimo sądowego zakazu.
Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli. Jak powiedział Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, zarzuty stawiane "Frogowi" dotyczą wydarzeń z 19 września 2018 roku. Wtedy to wolscy policjanci zatrzymali Roberta N., kierującego autem na ulicy Dywizjonu 303.
"Zachowanie incydentalne"
- Prokurator zarzuca oskarżonemu, że tego dnia kierował porsche panamera pomimo decyzji administracyjnych o cofnięciu uprawnień do kierowania pojazdami, wydanych w maju 2016 roku oraz lutym 2017 roku – powiedział Łapczyński i doprecyzował, że to przestępstwo z artykułu 180a kodeksu karnego.
- Oskarżonemu zarzuca się także prowadzenie pojazdu w dniu 19 września pomimo orzeczonych przez cztery stołeczne sądy rejonowe środków karnych w postaci zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych – dodał Łapczyński. Zakazy, do których nie dostosował się "Frog", wydały sądy dla Warszawy-Śródmieścia, Warszawy-Mokotowa, Warszawy Pragi-Południe i Warszawy Pragi-Północ. Kończą się one w różnych miesiącach 2019 roku.
Łapczyński powiedział, że "Frog" przyznał się do zarzutów. - Wyjaśnił, że było to zachowanie incydentalne. Tego dnia razem z pracownikiem modyfikował układ wydechowy w samochodzie klienta. Naprawa zakończyła się po godzinach pracy innych pracowników, w związku z czym zmuszony był sam dostarczyć samochód do klienta. W trakcie jazdy został zatrzymany do rutynowej kontroli drogowej, podczas której przyznał, że nie posiada uprawnień do kierowania pojazdami – poinformował prokurator.
Kolejne zarzuty
"Frogowi" grozi do trzech lat więzienia.
Ponadto w październiku Robertowi N. przedstawiono już zarzut prowadzenia pojazdów mechanicznych mimo sądowego zakazu. Mężczyznę złapano na tym w marcu, na parkingu przed centrum handlowym na ulicy Marywilskiej w Warszawie. "Frog" również przyznał się do zarzutów i - jak informowała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga - tłumaczył, że nie był świadomy, że zakaz obejmuje parking.
O Robercie N. zrobiło się głośno, gdy w czerwcu 2014 r. w internecie pojawił się film nagrany kamerą umieszczoną w aucie. Na nagraniu widać, jak mężczyzna - w trakcie śledztwa potwierdzono, że był to Robert N. - jadąc ulicami Warszawy, łamie wiele przepisów ruchu drogowego. Między innymi wjeżdżał na skrzyżowanie na czerwonym świetle, prowadził auto z dużą prędkością slalomem między innymi pojazdami, a także ścigał się z motocyklistami.
W Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów toczy się proces przeciwko N. Prokuratura postawiła mu dwa zarzuty - sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym - w czasie jazdy między Jędrzejowem i Kielcami w lutym 2014 roku oraz w czerwcu tego samego roku w Warszawie. Mężczyźnie grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności.
PAP/kz/mś
Źródło zdjęcia głównego: TVN24