Dziecięce buciki pojawiły się w niedzielę na ogrodzeniu siedziby Kurii Metropolitalnej przy Miodowej. To symboliczny protest przeciw tuszowaniu przypadków pedofilii w kościele.
Protest odbył się w południe przed bramą Kurii Metropolitalnej. Jego uczestnicy przynieśli ze sobą dziecięce buciki, które powiesili na prętach ogrodzenia. Do wielu z nich przymocowane były czarne wstążki i karteczki z napisami "Dość", "Stop pedofilii" i "#Baby Shoes Remeber".
Ostatnie z tych haseł to nazwa międzynarodowej akcji zapoczątkowanej w Irlandii. W 2011 roku, po ujawnieniu raportu na temat skali przestępstw duchownych wobec dzieci, premier Irlandii Enda Kenny w ostrych słowach oskarżył Watykan o wywieranie nacisku na irlandzkich hierarchów, by nie ujawniali przypadków pedofilii. Wtedy narodziła się społeczna akcja, która w kolejnych latach wyszła poza granice Irlandii.
"Ofiary zostają z piętnem na całe życie"
- Dzisiejsze wydarzenie zostało zorganizowane we współpracy z tą grupą. Będzie odbywać się rokrocznie dopóty, dopóki problem pedofilii w kościele będzie istniał i będzie on tuszowany. Będziemy protestować nie tylko cyklicznie, pod koniec sierpnia z irlandzkimi siostrami i braćmi, ale również przez cały rok. Wtedy, kiedy trzeba będzie stanąć po stronie ofiar, będziemy stawać po stronie ofiar - zapowiadała w rozmowie z TVN24 Bożena Przyłuska z Warszawskiego Strajku Kobiet
Jak tłumaczyły uczestniczki niedzielnej akcji, nie zgadzają się one z postawą Kościoła wobec tego problemu. - Protestujemy przeciwko przenoszeniu sprawców i ukrywaniu ich przed wymiarem sprawiedliwości, co powoduje, że są bezkarni. Ofiary zostają z piętnem na całe życie - mówiła Moniak Auch-Szkoda z Warszawskiego Strajku Kobiet.
Milion bucików
Irlandzcy aktywiści, który zapoczątkowali akcję "Baby Shoes Remeber" dążyli do tego, by na kościelnych ogrodzeniach zawisł milion dziecięcych bucików. - To bardzo mocny i znaczący symbol. Tym bardziej ważny i niby drobny. Ten jedne bucik mówi więcej niż tysiąc słów - dodała Auch-Szkoda.
Ich inicjatywę przejęto w innych krajach. W ubiegłym roku podobne happeningi odbyły się w wielu polskich miastach.
- Udało nam się poruszyć opinię publiczną. Problem pedofilii w kościele jest problemem ogromnym, znacznie większym niżby się mogło wydawać na podstawie powstałych raportów. Prawdopodobnie dotyczy on około 1500 księży, być może większej liczby. Nie znamy nazwisk tych księży. Mapa pedofilii kościelnej ujawnia ich o wiele mniej. Nadal Kościół jest organizacją, która jest "państwem w państwie". Nie mamy dostępu do ich archiwów, nie mamy możliwości zaangażowania organów ścigania do tego, by rozwiązać ten problem - krytykowała Przyłuska.
Podobne happeningi odbyły się w niedzielę między innymi w Szczecinie, Poznaniu i Wrocławiu. Czytaj więcej na tvn24.pl.
kk/b