Zarząd Dróg Miejskich w ubiegłym roku rozpoczął przygotowania do wprowadzenia systemu e-kontroli. Pierwsze testy wypadły pozytywnie. Zielone światło dla tego rozwiązania dała w grudniu Rada Warszawy. Wiosną drogowcy przeprowadzili konsultacje, teraz ruszył przetarg, który wyłoni ich dostawcę.
Jednak wdrożenie projektu może nie być takie proste. Przypomnijmy, w 2017 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie po skardze mieszkańca na uchwałę rady miasta w sprawie płatnego parkowania uznał, że obowiązek wpisywania numerów rejestracyjnych przy korzystaniu z parkomatów z klawiaturą jest niezgodny z prawem.
Przetarg mimo wyroku
Sędzia Włodzimierz Kowalczyk orzekł wtedy, że "co do zasady wprowadzenie obowiązku wykazania uiszczenia opłaty za parkowanie samo w sobie jest dopuszczalne, natomiast nakładanie w uchwale obowiązku podania numeru rejestracyjnego narusza wolności wynikające z art. 51 ust. 1 i 2 Konstytucji RP".
Jest tam zapisane, że "nikt nie może być obowiązany inaczej niż na podstawie ustawy do ujawniania informacji dotyczących jego osoby" oraz "władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym".
Teraz natomiast warszawski Zarząd Dróg Miejskich ogłosił przetarg na zakup samochodów z kamerami. Mają one kontrolować samochody zaparkowane w strefie płatnego parkowania na podstawie ich numerów rejestracyjnych.
Dwa samochody jak 10 patroli
E-kontrole mają polegać na tym, że kamery umieszczone na dachu pojazdów kontrolujących będą sczytywały numery z tablic rejestracyjnych zaparkowanych aut. Dane zostaną przesłane do systemu ZDM. Tam zostaną porównane z numerami wpisami do parkomatów i ustalone, czy kierowca uiścił zapłatę za postój. Zdaniem ZDM ograniczy to liczbę kierowców unikających opłat, dzięki czemu łatwiej będzie znaleźć wolne miejsce parkingowe.
Jak podała rzeczniczka ZDM Karolina Gałecka, system e-kontroli zostałby wprowadzony jeszcze w tym roku albo na przełomie 2018/2019. Jej zdaniem ma on przede wszystkim wspierać piesze patrole w kontrolowaniu stref płatnego parkowania.
- W Warszawie mamy 50 kontrolerów. Dwa takie pojazdy zastąpią dziesięć patroli - zauważyła. Oceniła też, że im częściej ulice stolicy będą kontrolowane pod tym kątem, to zwiększy się rotacja na miejscach postojowych. - Jeśli wymusimy rotację, łatwiej będzie znaleźć miejsce - wskazała. - To korzyść dla kierowców i dla środowiska, bo krążąc po mieście w poszukiwaniu miejsca, zanieczyszczamy spalinami powietrze - dodała.
Ponadto podkreśliła, że system e-kontroli pozwoli zrezygnować z wkładania papierków pod wycieraczkę - procedura e-kontroli przewiduje wezwanie do zapłaty skierowane tylko do tych, którzy faktycznie nie zapłacili za postój. - Wychodzimy naprzeciw kierowcom, którzy marnowali czas na reklamacje mandatów otrzymanych mimo uiszczenia zapłaty, bo np. spadł im bilet opłaty zza szyby. Jeżeli kierowca jest uczciwy i zapłacił, to system będzie to wiedział - zauważyła rzeczniczka ZDM.
Jest skarga kasacyjna
Odniosła się też do wyroku WSA. Poinformowała, że "złożona została skarga kasacyjna do wyroku WSA, teraz czekamy na rozpatrzenie jej przez Naczelny Sąd Administracyjny. Nie ma jeszcze terminu sprawy, czekamy na wyznaczenie". Podkreśliła jednak, że "oczywiście respektujemy wyroki sądu, więc jeżeli wyrok WSA zostanie podtrzymany, to będziemy się zastanawiać, w jaki sposób kontynuować sprawdzanie i kontrole". Dodała też, że "być może w takiej sytuacji będziemy wymagali np. podania tylko części numeru rejestracyjnego, nie jego całości".
Zauważyła jednocześnie, że "mówimy tu o czymś, czego jeszcze nie ma. Nie wiemy, jak sprawa się potoczy".
- Nie uważam, żeby tworzenie systemu e-kontroli na podstawie numeru rejestracyjnego w świetle wyroku było ryzykowne albo nierozsądne. Wręcz przeciwnie. System ma być nowoczesny, ma usprawniać kontrole i procesy, a wprowadzenie go to same plusy dla kierowców. Nie zakładałabym też, że tworzenie takiego systemu w momencie oczekiwania na wyrok jest niezasadne - zaznaczyła rzeczniczka.
"Nie mają dostępu do danych"
Gałecka zwróciła też uwagę, że "na etapie kontroli czytanie numerów rejestracyjnych nie jest nam potrzebne do przetwarzania danych. My tylko sprawdzamy, czy ta rejestracja stoi w strefie płatnego parkowania zgodnie z przepisami o obowiązku opłaty. Nie sprawdzamy, kto kryje się za danym numerem rejestracyjnym. To dzieje się dopiero na etapie windykacji, gdy okazuje się, że kierowca danego pojazdu nie uiścił opłaty - powiedziała.
- Kontrolerzy nie mają dostępu do danych osobowych, a to, że utożsamiamy osobę z rejestracją na poziomie windykacji, kiedy nie zapłaciła za postój, jest zupełnie normalne - musimy wiedzieć, do kogo wystosować wezwanie do zapłaty - wskazała.
Oszuści wymieniali się biletami
Dodała też, że przyczyną wprowadzenia obowiązku wpisania numeru rejestracyjnego w 2012 roku przy opłacaniu parkowania były częste oszustwa kierowców, którzy nie płacili, potem wymieniali się biletami opłaty i reklamowali mandaty. - Nie byliśmy w stanie tego udokumentować. Poprzez obowiązek wpisywania numeru nadaliśmy klarowność tej procedurze - zaznaczyła Gałecka.
Zapytany o ten problem przedstawiciel NSA podkreślił, że nie komentuje spraw, które są w toku.
ZDM TESTUJE KAMERY
ZDM TESTUJE KAMERY
PAP/kz/b
Źródło zdjęcia głównego: TVN24