Z dawnej fabryki Henryka Dąbrowskiego na Woli zostały jedynie gruzy. Deweloper zburzył przedwojenny budynek, mimo że był wpisany do ewidencji zabytków. Wbrew decyzji konserwatora i władz dzielnicy. Burmistrz zapowiada wniosek do prokuratury.
Problem, jako jedna z pierwszych, nagłośniła radna Woli Aneta Skubida. – Społeczność lokalną wstrząsnęła wiadomość o wyburzeniu kolejnego już zabytkowego obiektu, świadczącego o historii i tożsamości dzielnicy, wpisanego do gminnej ewidencji zabytków – napisała w swojej interpelacji.
Chodzi o dawny Zakład Chemiczny Henryk Dąbrowski i S-ka, znajdujący się u zbiegu ulic Siedmiogrodzkiej i Rogalińskiej. Fabryka pochodzi z 1924 roku. Miała ustąpić miejsca apartamentowcom i zostać zburzona, ale – co ważne – nie w całości.
Miał zachować fasadę
"Fasada budynku miała być zachowana – wszelkie prace na obiektach tego typu powinny być przecież uzgadniane z biurem stołecznego konserwatora zabytków. W związku z tym proszę o podjęcie zdecydowanym działań" – apelowała Skubida.
Na miejsce udał się reporter tvnwarszawa.pl. – Prace rozbiórkowe trwają. Teren jest ogrodzony, a w środku znajduje się ciężki sprzęt – opisywał.
Burmistrz dzielnicy przyznaje bez ogródek: "Wyburzenie w całości budynku Zakładu Chemicznego Henryk Dąbrowski i S-ka to skandal" – napisał w mediach społecznościowych Krzysztof Strzałkowski.
"Zgodnie z decyzją dotyczącą rozbiórki (…) inwestor był zobowiązany do zachowania ściany północnej budynku. Wynikało to z postanowienia Stołecznego Konserwatora Zabytków oraz z decyzji dotyczącej rozbiórki" – dodał.
"Ściana się rozpadała"
Deweloperem odpowiedzialnym za inwestycję w miejscu dawnej fabryki jest firma Terra Casa.
W rozmowie z "Gazetą Stołeczna" jej przedstawiciele przekonywali, że podjęli próbę ratowania fasady. - Zaczęliśmy montować usztywniające ją stalowe wsporniki, ale mimo to ściana dosłownie rozpadła się na kawałki - oświadczyła Aleksandra Żuraw-Miłkowska, rzeczniczka Terra Casa.
Ponadto, zamówiona przez inwestora ekspertyza miała wykazać "niską wytrzymałość murów dla dalszej eksploatacji" i "występujące w ścianach budynku metale ciężkie mogące stanowić zagrożenie dla zdrowia mieszkańców".
Sprawa najprawdopodobniej będzie miała swój dalszy ciąg w prokuraturze. Złożenie wniosku w tej sprawie zapowiedział burmistrz Strzałkowski. Zadeklarował powiadomienie również Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego i Stołecznego Konserwatora Zabytków. "Nie ma zgody dzielnicy Wola na tego typu postępowanie" – oświadczył.
kw/gp
Źródło zdjęcia głównego: warszawa@tvn.pl