Jak informuje policja, przed całą akcją podejrzany 35-letni Krzysztof L. zadzwonił do kasyna. Przedstawił się jako policjant i poinformował pracownicę, że dojdzie tam do napadu rabunkowego. Spytał o ilość pieniędzy w kasie, polecił spakować i zanieść określoną kwotę we wskazane miejsce. Chodziło o 980 tys. zł.
Prosił też o dyskrecję i nieprzekazywanie nikomu treści rozmowy.
Zamiast pieniędzy – serwetki i gazety
Kobieta nie posłuchała. Jak relacjonuje na swojej stronie policja, nabrała podejrzeń, co do całej tej sytuacji i ze swoimi wątpliwościami podzieliła się z innym pracownikiem kasyna. Ten natomiast powiadomił prawdziwą policję.
Śródmiejscy funkcjonariusze poinformowali pracowników, że mężczyzna usiłujący przejąć gotówkę to oszust.
Kobieta wiedząc już, z kim ma do czynienia, nie wzbudzając podejrzeń, wykonywała posłusznie wszystkie jego polecenia. Przygotowała dwie torby, które wypchała papierowymi serwetkami i gazetami, a nie – jak chciał oszust – pieniędzmi.
Grozi mu 8 lat więzienia
Zaniosła bagaż we wskazane miejsce, gdzie na 35-latka czekali już prawdziwi funkcjonariusze. Jak relacjonują, był kompletnie zaskoczony. Miał przy sobie nieudolnie podrobioną policyjną odznakę i legitymację.
"Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście, która postawiła już Krzysztofowi L. zarzut usiłowania oszustwa. Za ten czyn 35-latek może teraz spędzić w więzieniu nawet 8 lat" – informuje na swojej stronie stołeczna policja.
Podejrzany o usiłowanie oszustwa
kw//ec