W okolicy Jeziorka Czerniakowskiego powstaną bloki i biurowce, a mieszkańcy i eksperci niepokoją się, że zbiornik może całkiem wyschnąć. - Duże znaczenie będzie miała lokalizacja zabudowy i to, w jaki sposób przetnie ona kierunek napływu wód gruntowych - przekonuje Michał Wasilewicz ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.
Jeziorko Czerniakowskie jest jedynym rezerwatem na terenie Mokotowa oraz jedynym legalnym, naturalnym kąpieliskiem w Warszawie. Na stronie urzędu miasta można przeczytać, że to "enklawa przyrodnicza stolicy", a spotykane tam zbiorowiska roślinne są ściśle związane ze sposobem użytkowania zbiornika wodnego i otaczających go terenów. Jeziorko jest też ostoją dla wielu gatunków zwierząt wodnych i lądowych.
Już kilka lat temu naukowcy alarmowali, że obszar zbiornika wodnego może się zmniejszyć. Czarne scenariusze zakładały też jego całkowite wyschnięcie. Teraz temat powrócił przy okazji uchwalenia planu miejscowego dla Czerniakowa Południowego, który obejmuje 89 hektarów między Jeziorkiem Czerniakowskim a Trasą Siekierkowską. Zgodnie z jego założeniami w otulinie rezerwatu powstaną biurowce i osiedle mieszkaniowe.
Władze miasta zapewniają, że planiści odpowiadający za koncepcję zagospodarowania, pamiętali o ochronie przyrody. "Zadbaliśmy o to, aby w obszarach tych utrzymany został wysoki wskaźnik powierzchni biologicznie czynnej na poziomie 60 procent - i to na gruncie rodzimym. Staramy się projektować przyjazne mieszkańcom, ale też przyrodzie miasto - zielone i otwarte" - zapewniał w czwartek prezydent Rafał Trzaskowski na Twitterze.
"Nowe zabudowania nie poprawią sytuacji"
Te deklaracje nie uspokajają jednak mieszkańców. Ci martwią się, że łąki zmienią się w pola z betonu, a to sprawi, że Jeziorko Czerniakowskie zniknie.
Podobne opinie pojawiają się w opracowaniach ekspertów. Jak wskazuje dr Michał Wasilewicz z Katedry Inżynierii Wodnej na Wydziale Budownictwa i Inżynierii Środowiska Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, już w publikacjach z lat 90. i XXI wieku alarmowano, że jeśli nie zostaną podjęte żadne działania, poziom wody będzie się obniżał. - Wykluczano wówczas, że główną przyczyną jest susza. Eksperci twierdzili, że przyczyniły się do tego wcześniejsze błędy. Między innymi wskazywali na meliorację terenu przy Augustówce, czyli miejsca, z którego woda zasilała zbiornik Jeziorka Czerniakowskiego. To doprowadziło do obniżenia jego zwierciadła - mówi.
- Powstawanie nowych zabudowań w okolicy z pewnością nie poprawi sytuacji Jeziorka Czerniakowskiego. Duże znaczenie będzie też miała lokalizacja zabudowy i to, w jaki sposób przetnie ona kierunek napływu wód gruntowych. Jeśli znajdzie się na ich trasie, będzie to miało bardzo negatywne skutki - ocenia.
Tłumaczy też, w jaki sposób nowa zabudowa oddziałuje na środowisko. - Budowa dużych bloków wiąże się z koniecznością stworzenia wielu miejsc parkingowych. Zwykle garaże usytuowane są nawet dwa poziomy pod ziemią. To jest głównym problemem. Żeby mogły powstać na takim terenie jak okolice Jeziorka Czerniakowskiego, zakładany jest drenaż, a poziom zwierciadła wód gruntowych musi być stale obniżany - wyjaśnia. Analogiczna sytuacja ma miejsce wokół budynków przy Bernardyńskiej. Dreny odpompowują też wodę wokół elektrociepłowni na Siekierkach
- Gdyby te systemy zwracały wodę do Jeziorka, sytuacja mogłaby być stabilna. Niestety tak się nie dzieje i woda trafia do kanalizacji. Do tego dochodzi jeszcze negatywna sytuacja hydrologiczna i pojawiające się w ostatnim czasie susze - dodaje.
"Nie ma ryzyka wysuszania jeziorka"
Po tym, jak rozgorzała dyskusja na temat losu Jeziorka Czerniakowskiego, władze miasta zapewniły w piątek, że w nowym planie miejscowym "nie ma mowy o jego betonowaniu". Taką deklarację złożył między innymi wiceprezydent Michał Olszewski. Jak wyliczał na Facebooku, "plan nie obejmuje rezerwatu, wprowadza ochronę otuliny tego rezerwatu oraz chroni stosunki wodne i wprowadza dodatkowe zasilanie Jeziorka".
W podobnym tonie wypowiedział się też prezydent stolicy, odpowiadając w mediach społecznościowych na liczne słowa krytyki. Przekonywał, że wbrew oskarżeniom, uchwalenie planu służy temu, "żeby jeziorko i podobne, bezcenne miejsca chronić przed niekontrolowaną zabudową".
Jego zdaniem dokument zapewni "zrównoważony rozwój stolicy z troską o przyrodę". Natomiast brak planu będzie równoznaczny z chaosem. "Efekt uchwalenia planu jest więc dokładnie odwrotny, niż przedstawia się to w zarzutach!" - twierdzi Trzaskowski.
"Nad planem pracował cały sztab specjalistów. Ich zadaniem była właśnie analiza kwestii przyrodniczych i wpływu planu na ochronę jeziora. Nie ma ryzyka wysuszania jeziorka - wykluczyły je pogłębione analizy ekspertów. Plan może się wręcz przyczynić do zasilania jeziorka czystą wodą" - napisał prezydent na Facebooku.
Trzy strefy zabudowy
Zgodnie z uchwalonym w czwartek planem miejscowym na obszarze Czerniakowa Południowego powstanie sieć dróg, place, ośrodki sportowe i szkoły. Zabudowa zostanie podzielona na trzy strefy. Pierwsza to biurowce wzdłuż Trasy Siekierkowskiej, z czego najwyższy, na skrzyżowaniu alei Witosa z Czerniakowską będzie miał wysokość maksymalnie 30 metrów. Kolejne będą niższe. Te najbliżej mostu Siekierkowskiego mogą osiągnąć maksymalną wysokość 17 metrów.
Druga strefa to bloki, sześciokondygnacyjne. Jedno ich pasmo ciągnąć się będzie wzdłuż ulicy Czerniakowskiej, od bloków Marvipolu do ulicy Grzesiuka, a drugie stanie za biurowcami wzdłuż Trasy Siekierkowskiej.
Ostatnią strefa to dfomy: szeregowe, bliźniacze i jednorodzinne. Te położone dalej od jeziorka będą mogły osiągnąć wysokość trzech kondygnacji. Bliższe - maksymalnie dwóch.
kk,PAP/ran
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / Tvnwarszawa.pl