Droga do baraży była dla dwóch drużyn zupełnie inna. AZS UW ma za sobą kiepski sezon w I lidze (drugi poziom rozgrywkowy). Akademicy zakończyli go na trzecim miejscu od końca, a degradacji do II ligi pozwoliło im uniknąć zwycięstwo z Grunwaldem Poznań w ostatnim meczu rundy zasadniczej.
Znają się, ale nie odpuszczą
Natomiast Warszawianka zaliczyła dosyć udany sezon w II lidze - zajęła drugie miejsce tabeli. Automatyczny awans dawała wyłącznie pierwsza lokata, dlatego piłkarzy z Piaseczyńskiej czekały dwuetapowe baraże. Po zaciętych meczach z MKS Grudziądz (25:24 u siebie, 25:25 na wyjeździe) i golu Marcina Prokopa na 3 sekundy przed końcem, zespół z Mokotowa przeszedł do drugiego etapu baraży. Tu czeka drużyna AZS Uniwersytetu Warszawskiego. Los zetknął ze sobą zespoły z tego samego miasta i zawodników, którzy dobrze się znają.- Wiemy jakie są ich mocne i słabe strony. A oni wiedzą to samo o nas – przyznaje Robert Bliszczyk, trener AZS UW, a przeszłości zawodnik Warszawianki. Jak dodaje, na boisku staną naprzeciw siebie zawodnicy, którzy często są kolegami, ale nie oznacza to, że ktokolwiek odpuści. - Nastroje są bojowe, wiemy o co gramy. Mecze na pewno będą emocjonujące i zacięte – zapewnia.
"Zadecydują niuanse"
Z respektem o rywalu mówi także trener Warszawianki Tomasz Porzeziński. – Szanse oceniam 50 na 50 procent, dlatego zadecydują niuanse, nastawienie psychiczne, jedna czy dwie udane akcje – mówi i zapewnia, że po dramatycznych meczach z MKS Grudziądz morale są wysokie. - Moi chłopcy nie wyobrażają sobie, że przegrają. Jest pozytywne nastawienie i ogromna wola zwycięstwa – zdradza.
Ale drużna Bliszczyka tanio skóry nie sprzeda. – Widzę postępy w grze mojej drużyny, jest coraz lepiej zgrana. Mamy za sobą Akademickie Mistrzostwa Polski, w których awansowaliśmy do finału. Jestem dobrej myśli – podsumowuje trener.
Upadek i reaktywacja
Oczekiwania kibiców Warszawianki są wielkie, bo jest ona jednym z najstarszych klubów piłki ręcznej w Polsce. Choć nigdy nie udało się jej zdobyć mistrzostwa kraju, przez wiele lat z powodzeniem występowała w superlidze. Pod koniec lat 90. w jej barwach występowały późniejsze gwiazdy reprezentacji Polski: Robert Lis, Sławomir Szmal, Marcin Wichary czy Grzegorz Tkaczyk.
Niestety w 2003 roku sekcja została rozwiązana z powodów finansowych. Obok pierwszego zespołu funkcjonowała drużyna juniorów. Także ona została wycofana z rozgrywek w 2009 roku. Co ciekawe, jej miejsce w I lidze zajęła wówczas ekipa AZS UW. W 2012 roku sekcja piłki ręcznej została reaktywowana.
I liga zostanie w stolicy
Już w środę drużyna z Mokotowa ma szansę awansować na zaplecze PGNiG Superligi. A co potem? – Chcemy mieć solidny zespół w I lidze. Organizacyjnie i sportowo jesteśmy na to gotowi, ale na pewno będzie potrzeba wzmocnienia finansowego. Moi zawodnicy to głównie studenci, którzy poza siniakami nie czerpią żadnych profitów z gry. Liczę, że przychylnym okiem spojrzy na nas miasto – mówi trener Porzeziński. Zapewnia jednocześnie, że przegrana nie oznacza końca drużyny. – Pocieszające jest, że niezależnie od wyniku, piłka ręczna na poziomie I ligi pozostanie w Warszawie – zauważa.
Awans świętować będzie zespół, który w dwumeczu zdobędzie więcej bramek. Jeśli liczba goli będzie taka sama, awansują ci, którzy strzelili więcej na wyjeździe.
Pierwszy mecz barażowy odbędzie się w sobotę w hali Warszawianki przy Piaseczyńskiej 7 (godz. 18.00), drugi w środę na obiekcie UW przy Banacha 2a (godz. 19.00).
Piotr Bakalarski, p.bakalarski@tvn.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook AZS UW Handball Team