Przy placu Na Rozdrożu trwa remont przejścia podziemnego. Nie jest on jednak dla pieszych udręką. Wręcz przeciwnie. W końcu bez przeszkód można przejść przez Aleje Ujazdowskie. Po remoncie niepełnosprawni i rodzice z wózkami znowu będą nadrabiać 700 metrów.
Drogowcy, u wylotu ulicy Koszykowej wyznaczyli żółte, tymczasowe, przejście dla pieszych. Osoby niepełnosprawne, rodzice z wózkami i wszyscy, dla których schody są przeszkodą, nie są już zmuszeni do schodzenia pod ziemię. Zielone Mazowsze apeluje do prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, żeby zebra została na stałe.
Stowarzyszenie cytuje wypowiedź przy tym rzecznika Zarządu Dróg Miejskich, który w "Gazecie Stołecznej" powiedział, że po remoncie przejścia podziemnego nie pojawią się w nim ani windy, ani podnośniki.
Nam w rozmowie również potwierdził, że oprócz ramp, które mogą służyć jedynie dla matek z wózkami czterokołowymi, innych udogodnień nie będzie.
700 metrów z wózkiem
Co zatem mają zrobić osoby na wózkach? Zielone Mazowsze zmierzyło trasę, którą w rozmowie z gazetą zaproponował rzecznik ZDM. Jak się okazuje nadłożyć trzeba, bagatela, 700 metrów. Aby przedostać się na drugą stronę ulicy, trzeba przejechać na południową stronę placu, gdzie znajduje się przejście. Następnie skierować się w stronę Marszałkowskiej, kładką nad Trasą Łazienkowską do al. Wyzwolenia, skąd do al. Ujazdowskich już blisko.
Jak informuje rzecznik w rozmowie z tvnwarszawa.pl - propozycje są dwie. - Zaproponowałem również przejście przez Al. Ujazdowskie na wysokości al. Róż. Jest ono bliższe, ale niestety nie ma tam sygnalizacji świetlnej. Piesi muszą liczyć w tym miejscu na uprzejmość kierowcy - tłumaczy.
Maciej Sulmicki ze stowarzyszenia przypomina, że przejście podziemne to rozwiązanie przestarzałe, nieprzyjemne i niewygodne, szczególnie dla osób starszych, niepełnosprawnych, czy niosących choćby zakupy.
Remont przejścia nic nie zmieni pod żadnym z tych względów. Konieczne jest zatem wyznaczenie na stałe przejścia dla pieszych w poziomie jezdni – pisze Sulmicki we wniosku złożonym do prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Zgodnie ze strategią
Zielone Mazowsze przypomina, że pozostawienie naziemnego przejścia będzie zgodne z przyjęta przez miasto strategią:
- Zwracam uwagę, iż wprowadzenie nowoczesnych rozwiązań komunikacyjnych na tym skrzyżowaniu jest niezbędne również z punktu widzenia jednego z podstawowych dokumentów strategicznych miasta, czyli Strategii zrównoważonego rozwoju transportu. Przyjęto w niej zasadę wyznaczania przejść naziemnych w miejscach, gdzie obecnie funkcjonują podziemne, a liczba tak wyznaczonych przejść jest jednym ze wskaźników sukcesu w jej realizacji – argumentuje Sulmicki.
Przykładów na potwierdzenie swoich słów stowarzyszenie nie szuka daleko. - Jak pokazał oddalony o 50 m przykład z drugiej strony placu, wyznaczenie przejścia dla pieszych nad przejściem podziemnym jest rozwiązaniem, na którym korzystają wszyscy. Piesi i rowerzyści są bezpieczniejsi, nie muszą bowiem przedzierać się przez jezdnię na dziko, zaś warunki jazdy kierowców nie ulegają zmianie. Co najwyżej mogą ulec poprawie dzięki zachęceniu większej liczby osób do korzystania z transportu publicznego lub poruszania się pieszo, co przekłada się na mniejszy ruch na drogach i mniejsze korki – podsumowuje.
Co na to ZDM? - To nie jest tak, że boimy się tego jak diabeł święconej wody. Nie ma jednak na razie na to środków - odpowiada Sobieraj. Jak tłumaczy, przebudowa takiego skrzyżowania, tak by powstało tam docelowe przejście dla pieszych, to koszt rzędu kilkuset tysięcy złotych.
Prace na placu mają zakończyć się pod koniec maja.
wp/roody
Źródło zdjęcia głównego: zielone mazowsze