Julita Wójcik, autorka podpalonej tęczy, uważa, że najprawdopodobniej wystarczy zapasu kwiatów, by naprawić instalację. W mailu do redakcji pisze, że przede wszystkim dziękuje osobom, które o 5 rano ratowały tęczę.
"Od ostatniej odbudowy Tęczy minęły 3 miesiące. Dzisiejsze poranne podpalenie odbyło się wg schematu: pijani sprawcy plus płyn łatwopalny i zapalniczka. Sprawcy zostali zatrzymani przez odpowiednie służby, ich sprawa skończy się zapewne w sądzie" – pisze Julita Wójcik.
Dodaje, że obserwuje naprawę tęczy, dziękuje też wykonawcy i przedstawicielom miasta za szybką reakcję.
"Przede wszystkim osobom, które zareagowały bawiąc się o 5 rano na placu, gdy zobaczyły moment podpalania i podbiegły do Tęczy z gaśnicami. Dzięki temu straty są na tyle nieduże, że prawdopodobnie wystarczy zapasu kwiatów przygotowanych w kwietniu przez Spółdzielnię Rękodzieła Artystycznego Tęcza, aby je uzupełnić" – pisze Wójcik.
Kilka razy paliła się, potem ją odtworzono
W styczniu instalacja zniknęła z placu Zbawiciela, żeby zostać odbudowana na 1 maja. Wtedy ratusz zapewniał, że instalacja jest zabezpieczona przed podpaleniem, ale szczegółów nie ujawniał. Nad jej bezpieczeństwem mają czuwać także służby. Policja przy tęczy - czytaj więcej.
Instalacja jest objęta monitoringiem miejskim.
lata
Źródło zdjęcia głównego: warszawa@tvn.pl