Dramat rozegrał się pod koniec czerwca tego roku w miejscowości Łomia w powicie mławskim. 23-letni mężczyzna wypuścił psa na podwórko, gdzie bawili się ośmiomiesięczna Zuzanna i trzyletni Igor.
Jeszcze w trakcie śledztwa prokuratorzy nieoficjalnie porównali to do sytuacji, w której mężczyzna wpuściłby dzieci do klatki z tygrysem. - Pies najpierw zaatakował chłopca, a następnie trzymane na rękach przez matkę niemowlę - opisuje prokurator Marcin Bagiński z Prokuratury Rejonowej w Mławie.
Ojciec dzieci został zatrzymany i usłyszał zarzuty. - Kamil G. odpowie między innymi za narażenie dzieci na bezpośrednią utratę życia i zdrowia - zaznacza prokurator. Na czas śledztwa mężczyzna został objęty dozorem policyjnym.
Po tragedii dzieci były leczone w Centrum Zdrowia dziecka Warszawie. - Pomimo trwającego przez wiele miesięcy leczenia dziewczynka nadal nie doszła do zdrowia i przechodzi rehabilitację - dodaje Bagiński.
Śledztwo w sprawie śmierci psa umorzone
Pies trafił do rodziny dzień wcześniej. Jak ustalili śledczy, w wyniku tragedii został uśmiercony przez Kamila G. Ciało zwierzęcia zostało zabezpieczone na potrzeby prokuratury i służb weterynaryjnych. Badania wykazały, że pies nie był chory na wściekliznę.
Jedna z fundacji zajmujących się ochroną praw zwierząt złożyła do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Śledczy wszczęli postępowanie w tej sprawie, jednak zostało ono umorzone. - Doszło do klasycznej kolizji dóbr. Dobro mniejszej wartości zostało poświęcone na rzecz dobra wyższej wartości, czyli życia i zdrowia dziecka - wyjaśnia Bagiński.
Zobacz, jak relacjonowaliśmy tę sprawę na tvnwarszawa.pl:
Amstaff pogryzł dzieci w Mławie
Amstaff pogryzł dzieci w Mławie
kk/b
Źródło zdjęcia głównego: TVN24