Miejscy społecznicy jednoczą siły i apelują do wojewody mazowieckiego, aby nie zrywał porozumienia z ratuszem w sprawie opieki nad stołecznymi zabytkami. "Ta decyzja będzie miała daleko idące negatywne konsekwencje" - przekonują.
Pod petycją do Zdzisława Sipiery pod tytułem "Stoimy murem za warszawskimi zabytkami" podpisało się 27 różnych podmiotów, w tym Miasto Jest Nasze, Oddział Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, Bemowiacy, Wola Mieszkańców, Stowarzyszenie "Masław" czy Kooperacja Miejska.
Chodzi o porozumienie zawarte między wojewodą a ratuszem jeszcze w 2003 roku. Zakładało m.in., że opieką nad warszawskimi zabytkami zajmować się będzie konserwator stołeczny, a nad mazowieckimi - mazowiecki. W ostatni poniedziałek Sipiera zerwał tę umowę i nadzór nad zabytkami w stolicy przekazał w ręce Jakuba Lewickiego, wojewódzkiego konserwatora.
Decyzja przyjęta z niedowierzaniem
Aktywiści piszą wprost, że decyzję tą przyjęli "z niedowierzaniem" i przekonują, że będzie miała daleko idące negatywne konsekwencje.
"Nasze miasto przeżywa ogromny napór inwestycyjny i jego zabytkowa tkanka poddana jest w związku z tym dużej presji. Dość powiedzieć, że Stołeczny Konserwator Zabytków tylko w ciągu roku wydaje prawie 5000 decyzji, około 1000 uzgodnień i 2000 zaleceń. Ta liczba przewyższa ilość podobnych spraw podejmowanych co roku w całym Województwie Mazowieckim" - argumentują w liście do wojewody.
Przyznają też, że ich duży sprzeciw budzi odebranie stołecznemu konserwatorowi zabytków szeregu kompetencji, w tym m.in. zlecanie i prowadzenie kontroli dotyczących opieki nad zabytkami czy nakładanie kar w razie jej braku.
"Wyrażamy obawę, że przełoży się to negatywnie na jakość dokonywanych rozpoznań oraz szybkość podejmowanych decyzji. Tym samym narazimy nasze miasto na utratę wielu cennych zabytków" - stwierdzają.
Aktywiści przekonują, że "kochają warszawskie zabytki" i zależy im na jak najlepszej ich ochronie. "Dlatego domagamy się cofnięcia decyzji o wypowiedzeniu umowy” - informują w petycji. "Chcemy też, by wszelkie daleko idące zmiany w strukturze stołecznych urzędów zajmujących się opieką nad zabytkami były poprzedzone dyskusją i wysłuchaniem różnych racji" - dodają.
Obawy stołecznego konserwatora
Podobne obawy do aktywistów ma również sam stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki, o czym mówił w wywiadzie dla tvnwarszawa.pl. - Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której wszyscy, którzy dostali odmowy w ciągu ostatnich paru lat na przebudowy, nadbudowy, ocieplenia, rozbiórki nagle się rzucą z chmarą lekko skorygowanych wniosków. Przy tym zalewie wniosków może dojść do samouzgodnień - przyznał.
Na poniedziałkowej konferencji prasowej Sipiera przekonywał, że jego decyzja jest "świadoma i dobrze przemyślana". Mimo to, nie brakuje głosów, że zerwanie umowy ma na celu budowę pomników smoleńskich na Krakowskim Przedmieściu. Do tej pory stołeczny konserwator, który opiekował się Traktem Królewskim był sceptyczny wobec tego pomysłu.
Komentarz Gronkiewicz-Waltz
W piątek do sprawy pomników odniosła się również - pytana przez dziennikarzy - prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz. Przyznała, że jej zdaniem, zerwanie porozumienia nic nie zmieni, bo na postawienie pomnika zgodę i tak musi wydać Rada Warszawy.
- Ja nie bardzo rozumiem zachowanie pana wojewody, bo tak i tak nic ono nie zmienia. (…) Jakikolwiek pomnik, jaki by nie był - czy Kościuszki, Korfantego czy innego, musi mieć uchwałę Rady Warszawy - powiedziała Gronkiewicz-Waltz.
kw//ec