Około godziny 2.50 strażacy otrzymali zgłoszenie dotyczące drażniącego zapachu unoszącego się w rejonie Kobylańskiej i Łuczniczej. - Na miejsce skierowano osiem zastępów straży pożarnej, w tym grupę ratownictwa chemiczno-ekologicznego. Zostały pobrane próbki, a po ich zbadaniu okazało się, że drażniąca substancja to kwas solny - informował Jacek Zakrzewski z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej.
- Do skażenia doszło na glebie, około metra od ogrodzenia elektrociepłowni. W powietrzu, na wysokości około czterech metrów, unosiły się też opary, które wyczuli pracownicy ochrony, którzy zgłosili nam to zdarzenie - relacjonował Zakrzewski. Jak dodał, strażacy powiadomili policję, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska oraz miejskie Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego.
Drażniący zapach
- Staramy się zobojętnić kwas i zneutralizować skażenie. Czekamy również na przyjazd inspektora WIOŚ - mówił Zakrzewski. Strażak zastrzegał, że przyczyny skażenia nie są jeszcze znane.
Jak opisywał reporter tvnwarszawa.pl, na miejscu zdarzenia około godziny 8 był już tylko jeden zastęp straży pożarnej. - Obok ogrodzenia stoją trzy, szczelnie zamknięte pojemniki. Wokół nich gleba posypana jest wapnem. Widać też, że została ona przeczesana w celu pobrania próbek. W powietrzu czuć jeszcze nieznacznie drażniący zapach - mówił Zieliński.
- Policjanci wspólnie z policyjnym technikiem kryminalistyki przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia oraz beczek z substancją - przekazał Robert Koniuszy, oficer prasowy Komendy Rejonowej Policji dla Mokotowa, Ursynowa i Wilanowa. Dodał też, że policjanci zabezpieczyli ślady, które posłużą do wyjaśnienia okoliczności tej sprawy. - Czekamy na zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa z Wydziału Ochrony Środowiska dzielnicy Mokotów - informuje policjant. Precyzuje też, że chodzi o czyn z artykuły 182 Kodeksu karnego, polegający na zanieczyszczeniu środowiska w znacznych rozmiarach.
Ktoś rozlał kwas solny?
Rzeczniczka Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska Milena Nowakowska poinformowała, że niebezpieczna substancja prawdopodobnie została przez kogoś rozlana. Ustaleniem, kto mógł za to odpowiadać ma zająć się policja. - Strażacy zebrali płynną substancję do beczek - zaznaczyła.
- Do skażenia doszło na terenie należącym do dzielnicy Mokotów i to jej władze muszą zająć się zagospodarowaniem odpadów. Została przez nie wezwana specjalistyczna firma, która zebrała beczki. WIOŚ wystąpi do miasta z pismem, prosząc o informacje, co działo się później z odpadami. Muszą one zostać unieszkodliwione zgodnie z przepisami dotyczącymi przetwarzania odpadów niebezpiecznych - wyjaśniła Nowakowska.
Jak dodała, WIOŚ wystąpi także do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, by określiła czy wyciek spowodował szkody w środowisku i czy konieczna będzie jego rekultywacja.
Autorka/Autor: kk/r
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl