Pierwszą informację o sytuacji otrzymaliśmy na Kontakt 24. Jeden z czytelników napisał, że do rejestracji przychodni Szpitala Bielańskiego przyszła pacjentka, która podejrzewała u siebie koronawirusa. "Przychodnie zamknięto na godzinę, podczas której dyrekcja zrobiła zebranie personelu rejestracji i przekazała wszystkim, że nie wiadomo, czy kobieta jest faktycznie zakażona, dopiero będą robione jej testy, a cały obecny w szpitalu personel po prostu odesłano do domów, mówiąc, że będą dalej informowani" – pisał.
W tej sprawie skontaktowaliśmy się z dyrektor Szpitala Bielańskiego Dorotą Gałczyńską-Zych.
- Potwierdzam, że w piątek w godzinach południowych pojawiła się w przychodzi osoba, która powiedziała, że ma koronawirusa. Trafiła ona na SOR Szpitala Bielańskiego, tam jest izolowana. Wszczęliśmy przewidziane na taką sytuację procedury, nie mamy jeszcze potwierdzona, że faktycznie jest zakażona - przekazała dyrektor placówki. I dodała, że wyniki testu powinny być gotowe w sobotę.
Zamknięta na kilka godzin
Gałczyńska-Zych poinformowała również, że w związku z tą sytuacją przychodnia została zamknięta kilka godzin przed planowym zamknięciem. – Na szczęście, nie było to zdarzenie bardzo dolegliwe dla pracy przychodni, bo placówka za kilka godzin i tak miała skończyć pracę. W weekend nie działa, ale w poniedziałek będziemy już pracować normalnie – zapowiedziała.
I zaznaczyła, że potencjalnie zakażony pacjent wszedł jedynie do pomieszczenia rejestracji, nie chodził po całym budynku. – Choć oczywiście, trzeba było zdezynfekować to pomieszczenie – zastrzegła dyrektor. - Pacjent stał w dużej odległości od innych osób znajdujących się w przychodni. Mamy do nich namiary. Pracownicy natomiast znajdowali się za szybami rejestracji – zapewniła.
"Zapiszcie sobie te numery"
Nasza rozmówczyni zaapelowała przy okazji, aby w przypadku podejrzenia u siebie koronawirusa, zachowywać się w sposób racjonalny i nie narażać niepotrzebnie zdrowia i życia innych osób. - To nie jest pierwszy taki przypadek, że w przychodni zjawia się potencjalnie zakażony człowiek – zwróciła uwagę.
Przypomniała, że Narodowy Fundusz Zdrowia uruchomił specjalną linię telefoniczną dla takich osób. – Jeśli ktoś podejrzewa u siebie koronawirusa niech zadzwoni na infolinię NFZ lub do sanepidu i bezwzględnie zostanie w domu. Teraz każdy z nas powinien mieć te dwa alarmowe numery wpisane w swoim telefonie, żeby ich niepotrzebnie nie szukać, kiedy zajdzie taka potrzeba – zwróciła uwagę Gałczyńska-Zych.
Zastrzegła, aby nie zniechęcać się, jeśli nie uda się dodzwonić za pierwszym razem. – Jeśli wasz stan nie jest naprawdę dramatyczny, to próbujcie dalej. Lepiej stracić tę godzinę na oczekiwaniu na swoją kolej na infolinii niż narażać niepotrzebnie inne osoby – podsumowała dyrektor.
Na tvnwarszawa.pl pisaliśmy też, że Szpital Kliniczny MSWiA będzie placówką zakaźną:
Autorka/Autor: mp/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN