Lało przez tydzień bez przerwy. Zginęło ponad sto osób

Miasto Hat Yai w Tajlandii pod wodą
Miasto Hat Yai w Tajlandii pod wodą
Źródło: Reuters
Co najmniej 110 osób zginęło na skutek powodzi w południowej Tajlandii. Deszcz padał przez tydzień, zatapiając miasto Hat Yai. W piątek aura się ustabilizowała, ale mieszkańcy wciąż nie mieli dostępu do prądu, wody i pełnej opieki medycznej.

Jak poinformował w piątek rząd Tajlandii, bilans ofiar śmiertelnych ulew, które nawiedziły kraj, wzrósł do 110. Silny deszcz utrzymywał się nad południową częścią kraju od ubiegłego tygodnia, powodując rozległe powodzie i osuwiska ziemi.

Powódź zdewastowała szpital

Najsilniej dotknięte zostało miasto Hat Yai położone niedaleko granicy z Malezją, największa metropolia południowej Tajlandii. W piątek deszcz w końcu ustał, ale mieszkańcy nadal brodzili po kostki w wodzie, zaś ulice zablokowane były przez zniszczone auta i porwane przez wodę przedmioty. Wiele gospodarstw domowych pozostawało bez prądu i wody pitnej.

- Nie zdążyliśmy uciec na czas. Kiedy zorientowaliśmy się, co się dzieje, woda już nas otoczyła i nie wiedzieliśmy, dokąd się udać - opowiadał jeden z mieszkańców miasta w rozmowie z agencją Reuters.

Miasto Hat Yai w Tajlandii pod wodą
Miasto Hat Yai w Tajlandii pod wodą
Źródło: PAP/EPA/NARONG SANGNAK

Trudna sytuacja panowała także w szpitalu w Hat Yai, najważniejszym w całej prowincji. Woda wdarła się na oddziały, zalała sprzęt medyczny i unieruchomiła karetki. Jak przekazywały lokalne media, do pomocy chorym i potrzebującym pomocy wyjeżdżały pojazdy cywilne.

W piątek tajskie wojsko sprowadziło do Hat Yai 20 helikopterów i konwoje ciężarówek, aby dostarczyć lokalnej ludności żywność, lekarstwa i pontony. Władze wystosowały również wezwanie o użyczenie prywatnych łodzi i skuterów wodnych, aby dotrzeć do osób od wielu dni uwięzionych przez wodę, która na terenach podmiejskich miejscami nadal sięga 2 metrów.

Czytaj także: