Ulewy nawiedziły wschód Australii. Pod wodą znalazły się przedmieścia i dzielnice Sydney, największego miasta w kraju. Powodzie uszkodziły drogi, zalały mosty i zmusiły część mieszkańców do ewakuacji. W sobotę deszcz na chwilę osłabł, ale sytuacja wciąż jest trudna.
W czwartek i piątek nad wschodnią Australię nadciągnęła fala ulew. W Wollongong na przedmieściach Sydney w ciągu jednej nocy spadło ponad 200 litrów wody na metr kwadratowy, powodując powodzie błyskawiczne zagrażające całemu obszarowi metropolitarnemu.
Pełne tamy i ryzyko deszczu
Jak podały w sobotę rano służby ratunkowe stanu Nowa Południowa Walia, od piątkowego poranka do ratowników wpłynęło 297 próśb o interwencję od mieszkańców Sydney. 13 razy strażacy wyjeżdżali, by pomóc osobom uwięzionym w zalanych domach i samochodach. Od wtorku w regionie przeprowadzono 850 akcji.
Najtrudniejsza sytuacja panowała wzdłuż brzegów rzeki Hawkesbury. Całkowicie pod wodą znalazł się prowadzący przez nią historyczny most Richmond, wybudowany w 1905 roku, a w biegnącej wzdłuż niej drodze woda wymyła dziury. Szybko wzrastający stan wody sprawił, że w najniżej położonych dzielnicach Sydney wydano nakazy ewakuacyjne. W południowo-zachodniej części miasta woda zaczęła przelewać się przez jedną z tam.
- Dobrą wiadomością jest to, że przeciek maleje i spodziewamy się, że w ciągu kilku dni wróci do normalności - przekazał Andrew George, przedstawiciel przedsiębiorstwa wodociągowego Water NSW. - Mamy jednak pełne tamy w całym rejonie Sydney i spore ryzyko deszczu.
W sobotę aura nad Nową Południową Walią na chwilę się rozpogodziła, ale stanowe służby ratunkowe NWS SES apelowały o ciągłą ostrożność.
- Chociaż niebo jest dziś niebieskie, prosimy mieszkańców o sprawdzanie, czy wybrane przez nich trasy są przejezdne. Kiedy zobaczycie zalane drogi, pamiętajcie, by nie wjeżdżać w nie samochodem - przekazała komisarz Debbie Platz z NWS SES.
Źródło: Reuters, ABC News
Źródło zdjęcia głównego: NSW SES@x.com