We wtorek indyjski stan Himachal Pradesh nawiedziły ulewne deszcze, które szybko przerodziły się w powodzie. Jak podają lokalne media, w ich wyniku zginęła przynajmniej jedna osoba, a wiele osób jest zaginionych.
Oberwanie chmury zaczęło się około godziny 23 czasu lokalnego (19.30 czasu polskiego). Deszcz zalał ulice wielu miast i wiosek w regionie Kullu, w tym Manikaranu - ważnego ośrodka religijnego, chętnie odwiedzanego przez pielgrzymów i turystów. Ulewa trwała całą noc.
Są ranni i zaginieni
Jak informuje policja, w wyniku długich i obfitych opadów w środę rano rzeka Parbati wystąpiła z brzegów. Wzburzone fale uszkodziły kilka domów i restauracji oraz zmyły namioty z pola kempingowego. Szczególnie mocno dotknięta została wioska Choj - woda zmyła prowadzący do niej most, odcinając jej mieszkańców od świata. W wielu miejscowościach konieczna była ewakuacja.
Ulewy przyniosły ze sobą również groźne osuwiska. W okolicy stolicy stanu, Shimli, masa błota i kamieni spadła na przejeżdżające auto, zabijając jedną osobę i poważnie raniąc dwie inne. Doniesienia o rannych i zaginionych spływają także z innych części Himachal Pradesh. Jak wskazują lokalne media, policja nie podała jeszcze pełnego bilansu ofiar, na razie skupiając się na niesieniu pomocy ocalałym i poszukiwaniu zaginionych.
Niebezpieczeństwo nie minęło
Jak przewiduje Indyjska Agencja Meteorologiczna (IMD), ulewy w stanie Himachal Pradesh potrwają przynajmniej do końca tygodnia. Pogoda przeszkadza w prowadzeniu akcji poszukiwawczych oraz usuwaniu skutków powodzi, w tym odblokowywaniu dróg.
Pada nie tylko na północy Indii. Ulewny deszcz wystąpił również w innych miastach, w tym w Bombaju. Zalał ulice, a mieszkańcy byli zmuszeni brodzić w sięgającej do kolan wodzie.
Źródło: Reuters, The Times of India, india.com, Weather Portal