Zambia i sąsiednie Zimbabwe zmagają się z niespotykaną od dekad suszą. Wodospady Wiktorii, uznawane za jeden z siedmiu naturalnych cudów świata, po wielu tygodniach suszy, zamiast kaskad wody pokazują turystom skalne ściany. Prezydent Zambii ogłosił stan wyjątkowy.
Na początku marca, w pełni pory deszczowej, spadające z wysokości 100 metrów wody Zambezi powinny grzmieć, a tworzące się fontanny mgły - przysłaniać wszystko w promieniu wielu kilometrów. To od tego grzmotu i mgły Wodospady Wiktorii wzięły swoją lokalną nazwę - Mosi-oa-Tunya ("Dym, który grzmi"). Jest początek marca, ale nie słychać grzmotów, mgły też nie widać. A za miesiąc będzie gorzej, bo zacznie się pora sucha. W Zambii panują niespotykane upały. W sobotę było ponad 30 stopni Celsjusza, a w poniedziałek temperatura ma sięgnąć 40 st. C. Gorąco i sucho jest w całym kraju.
Klęska narodowa i stan wyjątkowy
W czwartek prezydent Zambii Hakainde Hichilema nazwał tegoroczną suszę klęską narodową i ogłosił stan wyjątkowy. Napisał, że "zdewastowała ona produkcję żywności i wytwarzania energii". Prezydent zapowiedział zwiększenie importu żywności i poprosił świat o pomoc. Kazał też wzmocnić wszystkie przejścia graniczne, by uniemożliwić nielegalny wywóz kukurydzy.
Susza dotknęła 84 ze 116 zambijskich prowincji i zniszczyła plony kukurydzy na łącznym obszarze ponad jednego miliona hektarów. Dla wielu Zambijczyków oznacza to głód. Takich obaw nie ukrywał też prezydent w swoim telewizyjnym orędziu. Miejscowe rolnictwo uzależniło się bowiem od kukurydzy, podobnie jak jej konsumenci. N’shima, papka z lekko rozwodnionej mączki kukurydzianej, jest w tym regionie świata spożywana na śniadanie, obiad i kolację. Jest to jedzenie wysoce przetworzone, pozbawione jakichkolwiek wartości odżywczych. Tylko zamożniejsi dodają do niej drugi narodowy przysmak - t-bone, czyli steka z kością. Popularne w innych częściach Afryki maniok, bataty, sorgo nigdy nie trafiły do gustu Zambijczykom.
Z powodu suszy umierają zwierzęta
Z powodu suszy cierpią nie tylko ludzie, ale i zwierzęta. Tuż za południową granicą Zambii w sąsiednich krajach znajdują się dwa oblegane przez turystów parki narodowe: Hwange w Zimbabwe i Chobe w Botswanie. W obu spotkać można wszystkie najbardziej pożądane przez turystów zwierzęta - lwy, słonie, żyrafy, hipopotamy, bawoły. Od grudnia ubiegłego roku - według danych opublikowanych przez Zarząd Parków i Dzikiej Przyrody Zimbabwe (Zimparks) - tylko w Hwange z powodu suszy padło około 200 słoni. Rzeka Zambezi, która znajduje się poniżej Wodospadów Wiktorii, zasila jeden z największych na świecie sztucznych zbiorników - Jezioro Kariba. Na jego wschodnim brzegu znajduje się zapora, która zaopatruje w prąd Zambię i Zimbabwe. I tam też widać skutki suszy. Od lat, mniej więcej od połowy lutego, każdego dnia podnosi się stopniowo poziom wody, ale nie w tym roku. Teraz każdego dnia wody ubywa. Oznacza to kłopoty z prądem. W tym roku może pojawiać się deficyt na poziomie 430 megawatów i wprowadzone zostaną limity dla wszystkich odbiorców. Brak prądu oznacza większą dewastację zambijskich lasów. Gaz się w tym kraju nie upowszechnił, a niewielu stać na generatory prądu zasilane ropą. Popularnym źródłem energii jest więc węgiel drzewny. Przy drogach stoją dziesiątki mężczyzn z wielkimi 50-kilogramowymi workami, wypełnionymi tym tanim surowcem, który kosztuje dwa dolary za sztukę. Kupują go również niewielkie zakłady przemysłowe, sprawiając, że zamieszkane tereny kraju często spowite są duszącymi kłębami dymu. Zdaniem ekspertów za suszę, nawiedzającą coraz częściej i dotkliwiej południe Afryki, odpowiada pogodowe zjawisko El Nino.
Źródło: PAP, Reuters, AP
Źródło zdjęcia głównego: AdobeStock, Hakainde Hichilema/X