Trzęsienie ziemi miało miejsce kilka minut po siódmej rano naszego czasu, niecałe 10 km pod ziemią. Zlokalizowano je aż 4328 km od Wellington, stolicy Nowej Zelandii. Miało magnitudę 5,6 st. w skali Richtera, co oznacza, że było umiarkowane. Choć o wydarzeniach tego typu w krainie wiecznego lodu słyszymy rzadko, okazuje się, że mają miejsce się stosunkowo często.
Bywało i po 8 st. w skali Richtera
- Trzęsienia ziemi zdarzają się na Antarktydzie - mówią badacze z United States Geological Survey, amerykańskiej agencji naukowo-badawczej, która zajmuje się zagadnieniami biologii, geografii, geologii i hydrologii. - Kilka z tych, które w przeszłości nawiedziły ten obszar, było naprawdę dużych. Aż 8 st. w skali Richtera miało trzęsienie ziemi na Wyspach Balleny'ego w marcu 1998 roku - dodają.
Mało sejsmografów
- Trzęsienia ziemi na Antarktydzie biorą się stąd, że w tym miejscu przebiega granica pomiędzy niewielką płytą tektoniczną Scotia a płytą antarktyczną. Biegnie ona pod północnym krańcem Półwyspu Antarktycznego - tłumaczą badacze USGS. - Słyszymy o nich rzadko, ponieważ na tym obszarze jest zaledwie kilkanaście urządzeń zdolnych wychwycić wstrząsy. Dlatego też mniejsze drżenia, do których dochodzi tu dość często, przechodzą bez echa - zaznaczają.
Autor: map/rs / Źródło: USGS