Do 55 ofiar wzrósł tragiczny bilans ofiar śmiertelnych powodzi w Turcji. Służby ratunkowe wciąż przeczesują gruzowiska i zniszczone pojazdy w nadziei na znalezienie zaginionych.
Wzrósł bilans ofiar ogromnej powodzi, do której doszło na północy Turcji. Potwierdzono, że zginęło co najmniej 55 osób z prowincji Kastamonu. Ekipy ratunkowe wciąż szukają zaginionych.
Mnóstwo zniszczeń
W powodzi najbardziej ucierpiała miejscowość Bozkurt. Wielkie ilości wody dosłownie spustoszyły małe miasteczko - zniszczyły mosty, budynki, pojazdy, a także odcięły dostawy prądu w niektórych regionach.
- Nie wiem, co mógłbym powiedzieć. Byłem w swoim sklepie. Otrzymałem telefon, że nadeszła powódź i w ciągu pięciu minut tama runęła. Chwilę później mój sklep został zalany - powiedział Taner Kislali, mieszkaniec Bozkurtu.
Do akcji ratunkowej w Bozkurcie wysłano ponad 4,5 tysiąca osób. Służby podejrzewają, że wielu mieszkańców może być uwięzionych pod gruzami i pozostałościami samochodów.
- Jestem członkiem zespołu gminy miejskiej Ankara. Przeszukujemy gruzowisko, by znaleźć zaginionych. Wczoraj udało nam się wydobyć siedem czy osiem osób. Dzisiaj na razie nie znaleźliśmy nikogo - mówił w sobotę Samet Aydeniz, który pomaga w akcji.
Strat jeszcze nie oszacowano
Rząd turecki nie określił jeszcze, jak wielkie straty materialne zostały poniesione.
- To bardzo duża katastrofa. Ale nasze państwo jest ze swoimi obywatelami. Rząd centralny, władze miasta i wszystkie instytucje państwowe starają się uleczyć rany mieszkańców. Ból tych, których straciliśmy, wyryty będzie również w naszych sercach - skomentował Mehmet Tevfik Göksu, burmistrz dzielnicy Esenler w Stambule.
Autor: kw / Źródło: ENEX