Słynna, płynąca pod prąd rzeki Qiantang fala, która przychodzi w okolicach chińskiego Święta Środka Jesieni, kusi surferów z całego świata. W tym roku tzw. Srebrnego Smoka ujarzmiali miłośnicy tego sportu m.in. z USA i Brazylii.
W poniedziałek surferzy z całego świata - m.in. z USA, Brazylii i Australii - przybyli nad rzekę Qiantang w mieście Hanghzhoun we wschodniochińskiej prowincji Zheijang. Chcieli jak najlepiej wykorzystać słynną - płynącą pod prąd - falę przypływową.
Srebrny Smok przychodzi co roku. Największy jest w okolicach tzw. Święta Środka Jesieni, które występuje 15 dnia ósmego miesiąca tradycyjnego kalendarza księżycowego. Według naszego kalendarza wypada we wrześniu lub pierwszym tygodniu października.
Jedyna fala
Surfowanie na grzbiecie Srebrnego Smoka to sport ekstremalny. Fala potrafi wznieść się na wysokość 10 metrów i płynąć z prędkością nawet 40 km/h.
Do tego wymaga skupienia i wyczucia najlepszego momentu. - Różnica pomiędzy surfowaniem po oceanie a surfowaniem po Qiantang polega na tym, że na tym pierwszy tworzy się fala za falą. Fala na rzece, ta największa, jest tylko jedna, dlatego trzeba być gotowym na jej nadejście i jak najlepiej ją wykorzystać - powiedziała Mary Osborne, kalifornijska surferka.
Pozwala chiński rząd
Na pływanie na niej pozwolił surferom w 2008 roku chiński rząd, którego członkowie zastrzegli jednak, że surferom muszą asystować strażnicy wodni.
Autor: map/ŁUD / Źródło: Reuters TV, Wikipedia