Słynna już "kometa stulecia", czyli ISON, w czwartek 28 listopada o godz. 19.35 naszego czasu osiągnie swoje peryhelium. Skała znajdzie się w odległości "zaledwie" miliona kilometrów od Słońca. Naukowcy wciąż nie są pewni, czy zdoła przetrwać to spotkanie.
Na półkuli północnej ISON będzie widoczna gołym okiem, warto więc się na to przygotować.
Najłatwiejsza do dostrzeżenia będzie podczas przelotu przez gwiazdozbiory Wężownika i Herkulesa.
Śnieżka w ognisku
- To jakby rzucić śnieżką przez ognisko - opisuje wydarzenie Tim O'Brien z Obserwatorium Jodrell Bank, należącego do Uniwersytetu w Manchesterze. - Panująca dookoła niej (komety - przyp. red.) temperatura będzie wzrastać tym bardziej, im maleć będzie odległość od gwiazdy - tłumaczy.
To nie jedyne zagrożenie czające się na kometę ze strony Słońca. Niewielka skała zostanie poddana działaniu ogromnych sił grawitacyjnych, które mogą ją rozerwać na drobne fragmenty.
- Na szczęście jest całkiem spora i porusza się bardzo szybko - podkreśla badacz. Według naukowców ISON posiada scalone jądro o średnicy około 5 kilometrów. Jeżeli naukowcy nie mylą się w sprawie jej jądra, ma szanse wyjść cało - zaznacza O'Brien.
Fascynuje od początku
Od kiedy astronomowie zauważyli 21 września ubiegłego roku na niebie kometę ISON, wszystkie obserwatoria świata ślędzą jej lot. Nazywana jest kometą stulecia, ponieważ według naukowców ma szansę stać najjaśniejszym obiektem na niebie.
ISON została odkryta przez dwóch astronomów - Witalija Newskiego z Białorusi i Artioma Nowiczonoka z Rosji. Ze względu na jej orbitę, naukowcy przypuszczają, że może pochodzić z czasów formowania się naszego Układu Słonecznego. Jej skład może wzbogacić wiedzę naukowców na temat procesów, jakie miały wtedy miejsce.
Autor: mb/map / Źródło: NASA, BBC News
Źródło zdjęcia głównego: SA/NASA/SOHO