W Tajlandii trwają huczne obchody 84. urodzin króla Bhumibola Adulyadeja, ale duża część kraju walczy nadal z powodzią. Władze poinformowały, że tereny kilkunastu prowincji nadal znajdują się pod wodą.
Mieszkańcy stolicy kraju świętują. Wszystko z okazji kolejnych urodzin króla. Święto narodowe 5 grudnia jest wielowiekową tradycją w Tajlandii. Mieszkańcy uprzątnęli ulice i zaczęli robić świąteczne zakupy.
Jednak pół godziny drogi od Bangkoku nikt nie myśli o świętowaniu. Mieszkańcy wielu prowincji walczą tam nadal z powodzią.
Jedni świętują, drudzy wegetują
Most łączący stolicę Tajlandii z prowincją Pathnum Thani, w czasie największej fali powodziowej pełnił rolę parkingu. Było to jedno z nielicznych miejsc, które oszczędziła woda.
Część aut już usunięto, ale wielu ludzi nadal mieszka na wiadukcie. Stworzyli tam prowizoryczne miejsca, w których żyją i przygotowują posiłki. Wokół nich rośnie góra śmieci.
Epidemia strachu
W jednej z alei, które były całkowicie zalane dwa miesiące temu, sytuacja powoli się poprawia. Opadająca woda pozostawiła jednak mnóstwo jadowitych węży, gadów i ogromnych insektów. Mieszkańcy wiosek skarżą się na zatrucia i bolesne ukąszenia. Boją się wybuchu epidemii.
Woda zalega nadal na niżej położonych terenach. Tam także występuje problem z utylizacją odpadów.
Woda przyniosła śmierć
Powódz nęka Tajlandię od końca lipca. Wywołały ją gwałtowne deszcze monsunowe. Do tej pory wielka woda pochłonęła już ponad 600 ofiar. Całkowicie zniszczonych lub znacznie uszkodzonych są tysiące tajskich wiosek.
Poważnie ucierpiała także narodowa gospodarka, co odczuwają także Europejczycy. W sklepach wzrosły ceny importowanego z Tajlandii szprzętu elektronicznego i podzespołów.
Tegoroczna powódź to największa klęska żywiołowa w historii kraju.
Autor: ls//ŁUD / Źródło: APTN