Burze zagościły w Polsce na dobre. Obserwujemy je z ziemi i nieba, na stacjach meteorologicznych, satelitami oraz detektorami burz. A co to są te detektory?
W Polsce pomiarów wyładowań dokonuje system detekcji wyładowań atmosferycznych składający się z dziewięciu masztów o wysokości 21 metrów. Maszty te rozmieszczone są w kraju tak, by objąć możliwie cały kraj, wraz z jego zakątkami.
Śledzi burze
System pozwala na wykrycie oraz wskazanie miejsca wystąpienia wyładowania z dokładnością do jednego kilometra. Rejestrowane są wyładowania wewnątrzchmurowe oraz te właściwe burze, czyli wyładowania między chmurą a ziemią.
Informacje dostarczone przez ten system są niezwykle istotne w osłonie meteorologicznej kraju, umożliwiają bowiem ocenę skali burz, ich wielkości i intensywności, tym samym pozwalają wnioskować na ile są niebezpieczne, jakie jest tempo ich przemieszczania się. Detekcja odbywa się 24 godz. na dobę.
Kuchnia synoptyka
Wykorzystanie danych detektorów burz przez meteorologa polega na obserwacji obrazu wyładowań, czyli mapy. Sprawdzany jest znak wyładowań, ujemny – burze na ogół o natężeniu umiarkowanym, dodatni – burze na ogół silne. Szacowana jest liczba komórek burzowych w danym rejonie, ich mobilność. Na podstawie analizy prędkości ich aktualnego przemieszczania się i kierunku, ocenia się, w jakim przedziale czasowym osiągną kolejne regiony.
Dziś efektywna praca meteorologa byłaby niemożliwa bez detekcji burz.
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo