Stężenie gazów cieplarnianych w atmosferze ziemskiej w tym roku osiągnęło rekordowy poziom, a spowolnienie gospodarcze z powodu pandemii COVID-19 jedynie na chwilę zatrzymało negatywne skutki zmian klimatu, które czekają nas w przyszłości. Tak wynika z najnowszego raportu przygotowanego przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO).
Raport "United in Science 2020" został opracowany przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO) pod kierownictwem Sekretarza Generalnego ONZ i został opublikowany w środę. Wynika z niego, że ostre, ale krótkotrwałe załamanie emisji gazów cieplarnianych na początku tego roku - wywołane pandemią - było tylko krótkim przerywnikiem w procesie nagromadzania się dwutlenku węgla, powodującego zmiany klimatyczne na naszej planecie.
- Stężenia gazów cieplarnianych, które są na najwyższym poziomie od trzech milionów lat, nadal rosną - powiedział sekretarz generalny WMO Petteri Taalas.
Podczas gdy dzienna ilość emisji spadła w kwietniu o 17 procent w stosunku do poprzedniego roku, poziom ten nadal był na równi z tym w 2006 roku. To - zdaniem badaczy - podkreśla, jak bardzo w ciągu ostatnich 15 lat emisje wzrosły.
Coraz więcej dwutlenku węgla
Nawet jeśli poziom emisji w 2020 roku będzie niższy niż w roku ubiegłym o siedem procent, zgodnie z oczekiwaniami, to i tak to, co zostanie uwolnione, nadal będzie przyczyniać się do długoterminowej koncentracji. Ta narasta od początku ery przemysłowej w XVIII wieku.
W sprawozdaniu wykazano, że stężenie dwutlenku węgla w lipcu osiągnęło 414,38 ppm ("parts per million" - części na milion), w porównaniu do 411,74 ppm rok wcześniej. Zdaniem naukowców bezpieczną barierą było 350 ppm, która została przekroczona w 1988 roku.
Z racji tego, że poziom CO2 wzrósł, temperatura na świecie również wzrosła średnio o około 1,1 stopnia Celsjusza powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej. Naukowcy twierdzą, że średni wzrost temperatury o 1,5-2 stopnie doprowadzi do znacznie gorszych zmian klimatycznych na całym świecie, a co za tym idzie klęski suszy, silniejszych sztormów i huraganów oraz ekstremalnego wzrostu poziomu wody w morzach i oceanach.
"Dochodzimy do krawędzi"
- Doszliśmy do momentu, w którym jesteśmy przygotowani do tego, by radzić sobie tylko w małym stopniu z tym, co jeszcze może przynieść pogoda. Nawet, jeśli teraz jesteśmy zaniepokojeni tylko trochę, to bardzo szybko dochodzimy do krawędzi tego, z czym my jako społeczeństwa możemy sobie poradzić - oznajmiła w rozmowie z Agencją Reutera klimatolożka Friederike Otto z Uniwersytetu Oksfordzkiego.
W raporcie opisano, jak zmiany klimatyczne mogą narazić setki milionów ludzi na niebezpieczeństwo powodzi. Zdaniem naukowców do 2050 roku liczba osób zagrożonych tym zjawiskiem wzrośnie z obecnego poziomu 1,2 miliarda do 1,6 miliarda.
Przewidywane jest też pogorszenie dostępu do wody pitnej. Według szacunków do połowy tego stulecia liczba osób żyjących na terenach ubogich w wodę wzrośnie do 3,2 miliarda w porównaniu z poprzednimi szacunkami na poziomie 1,9 miliarda.
- To właśnie ci, którzy są w najtrudniejszej sytuacji społecznej, zostaną dotknięci tym jako pierwsi - podkreśliła Otto.
2020 może być najgorętszym rokiem. Zobacz rozmowę z doktor Joanną Remiszewską-Michalak:
Autor: dd / Źródło: Reuters, WMO