Włodzimierz D., zastępca komendanta obozu harcerskiego, usłyszał zarzuty w związku ze śmiercią dwóch harcerek w sierpniu 2017 roku. Dziewczynki brały udział w obozie harcerskim w Suszku, gdy przez Pomorze przeszła ogromna wichura. D. to kolejna osoba, która usłyszała zarzuty we wspomnianej sprawie. Mężczyźnie grozi pięć lat więzienia.
- Zarzuty dotyczą naruszenia czynności ciała powyżej siedmiu dni, narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia oraz nieumyślnego spowodowania śmierci - mówi Aleksander Skrzypiński, pełnomocnik Włodzimierza D. Podejrzany nie przyznał się do winy. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Jak tłumaczy, zdaniem prokuratury na terenie obozu nie było m.in. odpowiednio wyznaczonych dróg ewakuacyjnych.
Brak dróg i miejsca ewakuacyjnego, brak próbnych alarmów
Jolanta Kikosicka-Ruta, pełnomocnik pokrzywdzonych rodziców dodaje, że oprócz wyznaczonych dróg ewakuacyjnych nie było także wyznaczonego miejsca, gdzie dzieci mogłyby się ukryć w razie niebezpieczeństwa.
- Z materiału dowodowego wynikało, że dzieci nie wiedziały, gdzie miały się schronić. Padały różne komunikaty. To nie zostało przećwiczone - tłumaczy Kikosicka-Ruta.
Jak dodaje, kolejny zarzut dotyczy niezorganizowania dwóch obowiązkowych alarmów próbnych.
- Taki alarm jeden powinien być zapowiedziany, drugi - niezapowiedziany. W tym przypadku takiego alarmu nie było. Był taki alarm zorganizowany z okazji pierwszego dnia sierpnia, czyli rocznicy powstania warszawskiego, innych alarmów nie było - mówi pełnomocnik rodziców.
Ostatni z zarzutów dotyczy niedopełnienia "obowiązku monitorowania, jak również kontrolowana zmian stanu pogody".
- Nie można w tej sprawie zrzucić wszystkiego na siłę wyższą. Bo gdyby we właściwym czasie przeprowadzono ewakuację, gdyby we właściwym czasie przyjęto komunikat o tym, że idzie burza, że należałoby obóz ewakuować, gdyby dzieci wiedziały, w którym kierunku mają uciekać, gdzie mają się schronić, do takiej tragedii by nie doszło - podsumowuje Kikosicka-Ruta.
Zarzuty usłyszały dwie osoby
Włodzimierz D. to druga osoba, która usłyszała zarzuty w tej sprawie.
Andrzej N. to 67-letni, emerytowany już dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Starostwa Powiatowego w Chojnicach. N. miał nie przekazać informacji o załamaniu pogody, którą uzyskał z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Gdańsku, do niższego szczebla zarządzania kryzysowego.
Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa i złożył wyjaśnienia. Grozi mu do trzech lat więzienia.
W połowie lutego śledztwo zostało przedłużone o kolejne trzy miesiące.
Gwałtowne burze, a miejscami nawet trąby powietrzne, przeszły przez północ Polski w nocy z 11 na 12 sierpnia 2017 roku. Wskutek nawałnic zginęło w Polsce sześć osób, w tym dwie nastolatki, które przebywały na obozie harcerskim w miejscowości Suszek. Harcerki – 13-letnia Asia i 14-letnia Olga – zostały przygniecione przez drzewo. Około 50 osób doznało obrażeń.
Wichura zniszczyła tysiące domów i dziesiątki tysięcy hektarów lasów. W samym tylko nadleśnictwie Lipusz w ciągu jednej nocy żywioł zniszczył 18 tysięcy hektarów terenów leśnych - całkowita powierzchnia terenów tego nadleśnictwa to 23 tysiące hektarów.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK\kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24