Huragan Ian uderzył w Karolinę Południową, na Florydzie mógł zabić kilkadziesiąt osób

Źródło:
PAP

Ian, który z burzy tropikalnej w piątek znów stał się huraganem uderzył w Karolinę Południową. Według różnych źródeł, zanim opuścił Florydę mógł zabić tam od kilkunastu do ponad 35 osób. Gubernatorzy Georgii i Karoliny Południowej ogłosili stan wyjątkowy, ale nie wydano żadnych komunikatów o ewakuacji.

Kiedy w piątek Ian dotarł do Karoliny Południowej prędkość wiatru przekraczała 137 km/h. Uderzył najpierw w miasto Georgetown. Na małej wyspie Shute's Folly zanotowano jeden z najwyższych porywów wiatru, ponad 148 km/h. W odległej około 50 kilometrów od Georgetown Myrtle Beach fale sztormowe osiągały wysokość ponad 3,5 m.

Gubernatorzy Georgii i Karoliny Południowej ogłosili stan wyjątkowy, ale nie wydano żadnych komunikatów o ewakuacji. - Ta burza nie jest tak zła, jak mogłaby być, ale nie należy jeszcze opuszczać gardy - mówił gubernator Karoliny Południowej Henry McMaster. Jak dodał, w części stanu wciąż są zalane drogi.

Zgodnie z komunikatem Krajowego Centrum Huraganów (NHC) w obu Karolinach i Wirginii może spaść do ponad 30 cm deszczu. Budzi to obawy przed powodziami. W piątek po południu około 300 tys. ludzi w obu Karolinach było pozbawionych prądu.

Biden: odbudowa zajmie miesiące, lata

Jednocześnie na Florydzie trwa akcja ratunkowa. Według różnych ocen władz lokalnych Ian spowodował od kilkunastu, do ponad 35 ofiar śmiertelnych.

Zdaniem prezydenta Joe Bidena, Ian "prawdopodobnie zalicza się do najgorszych w historii kraju". - Dopiero zaczynamy widzieć skalę zniszczeń. Odbudowa zajmie miesiące, lata. Nasze serca kierują się ku tym wszystkim ludziom, których życie zostało absolutnie zdewastowane przez huragan. Serce Ameryki dosłownie pęka - podkreślił w piątek prezydent.

Zwracając się do mieszkańców Florydy, gdzie wciąż 1,7 mln osób pozostaje bez prądu, Biden powiedział: - Widzimy, przez co przechodzicie i jesteśmy z wami. Zrobimy dla was wszystko, co w naszej mocy aby wam pomóc.

"Wall Street Journal": Kuba zwróciła się o pomoc do USA

W piątek dziennik "Wall Street Journal" poinformował, że rząd Kuby zwrócił się do administracji prezydenta USA Joe Bidena o udzielenie w trybie pilnym pomocy humanitarnej po przejściu huraganu Ian, który spowodował awarię systemu energetycznego na całej wyspie zamieszkałej przez 11 mln ludzi.

Huragan zaatakował Kubę we wtorek powodując rozległe uszkodzenia sieci energetycznej, wstrzymując dostawy prądu na całej wyspie, równając domy z ziemią i dewastując pola uprawne. W rezultacie w wielu miastach doszło do demonstracji antyrządowych, co tylko nasiliło utrzymujące się napięcia wynikające z braków żywności, paliw i leków.

Dziennik twierdzi, że Waszyngton uzależnił pomoc od skupienia się władz kubańskich w pierwszym rzędzie na szpitalach, stacjach pomp, służbach sanitarnych i innej infrastrukturze o krytycznym znaczeniu. Agencja Reutera napisała, że ani Departament Stanu ani ambasada Kuby w Waszyngtonie nie ustosunkowały się do tych informacji.

Biden zamierzał początkowo dokonać resetu w stosunkach z Kubą po okresie napięć za rządów poprzedniej administracji Donalda Trumpa. Jednak represje zastosowane przez władze kubańskie wobec demonstrantów w lipcu br., spowodowały, że zamiast resetu zastosowano sankcje.

Autorka/Autor:asty//now

Źródło: PAP