Skarżyli się, że są "prowadzeni na rzeź". Media donoszą o buncie zmobilizowanych z obwodu kaliningradzkiego

Źródło:
PAP, Radio Swoboda

Mieli służyć w swoich rodzinnych stronach, ale zostali wysłani na ukraiński front. Kilkunastu rosyjskich rezerwistów z obwodu kaliningradzkiego, regionu graniczącego z Polską, zbuntowało się przeciwko decyzjom przełożonych i odmówiło udziału w natarciu na ukraińskie pozycje w Donbasie - podało Radio Swoboda. Rozgłośnia przypomina, że w ostatnim czasie odnotowuje się coraz więcej takich przypadków.

Mężczyźni, którzy w październiku ubiegłego roku trafili do wojska w ramach mobilizacji, mieli służyć w swoich rodzinnych stronach w oddziałach obrony terytorialnej. Na front trafili bez odpowiedniego przeszkolenia, a nawet bez broni.

Rezerwiści zwrócili się z apelem do gubernatora obwodu kaliningradzkiego, uskarżając się, że "są prowadzeni na rzeź" - podano na łamach portalu Siewier.Realii, jednego z projektów Radia Swoboda.

Relacja tvn24.pl: ATAK ROSJI NA UKRAINĘ

"Nasze dowództwo jest daleko od nas, nie mamy środków łączności, nikt z przełożonych do nas nie przyjeżdża - przyznali wojskowi wypowiadający się w nagraniu wideo adresowanym do regionalnych władz w Kaliningradzie. Twierdzili, że "rzucają ich na (na pierwszą linię) jak mięso armatnie". "Mieliśmy zostać wysłani do natarcia. Ten szturm był pozbawiony sensu, ponieważ (zamierzano) atakować obszar, którego nie można zdobyć już od kilku miesięcy. Wszyscy zgodnie odmówiliśmy" - oznajmili.

Rozmówczyni Radia Swoboda powiedziała, że "widziała na tym nagraniu brata Nikołaja". - Dzwonił do mnie i mówił, że sytuacja u nich jest straszna. Chłopaki nie wiedzą, co począć. Mają dwa wyjścia - albo iść do ataku i zginąć, albo zdezerterować i trafić do więzienia - przyznała.

Apel mieszkańców Tuwy

Opozycyjne rosyjskie media podkreśliły, że bunt żołnierzy z obwodu kaliningradzkiego to nie jedyna taka historia w ciągu ostatnich kilku dni. W ubiegłym tygodniu z podobnym apelem zwrócili się żołnierze z Republiki Tuwy na Syberii, którzy również trafili do Donbasu. Zupełnie nieprzeszkolonych rezerwistów porzucono na froncie, nie przypisując ich do żadnej formacji. Mężczyźni mieli być też regularnie bici przez wojskowych z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej.

Jeden z rezerwistów mówił na nagraniu, że na początku lutego "odwiedzili ich" żołnierze armii tzw. Donieckiej Republiki Ludowej. Celowali w nich z karabinów maszynowych, zmuszali do robienia pompek, grozili, że "nie wyjdą stąd żywi".

Po interwencji władz Tuwy zmobilizowani opuścili obwód doniecki. "Ale oczywiście nie wrócili do domu – zamiast tego zostali skierowani do Ługańskiej Republiki Ludowej, by wstąpić w szeregi 55. brygady strzelców zmotoryzowanych" - podało Radio Swoboda.

Mobilizacja w Rosji. Wideo archiwalne
Częściowa mobilizacja w Rosji. Wideo archiwalneReuters Archive

Dekret Putina

Władimir Putin wydał 21 września 2022 roku dekret o częściowej mobilizacji na wojnę z Ukrainą oraz zagroził "użyciem wszelkich środków", by bronić Rosji przed rzekomym zagrożeniem ze strony Zachodu. Tuż po decyzji dyktatora pojawiło się wiele doniesień o chaosie organizacyjnym podczas pierwszego etapu branki. Powoływano m.in. osoby z niepełnosprawnościami i bez doświadczenia wojskowego. Odnotowywano liczne przypadki pijaństwa wśród poborowych, alarmowano też o fatalnych warunkach zakwaterowania rezerwistów i niskiej jakości wydawanej im broni.

We wrześniu i październiku ubiegłego roku setki tysięcy mężczyzn opuściło Rosję lub próbowało to uczynić, obawiając się wysłania na front.

W ocenie ukraińskich władz i mediów, a także niezależnych dziennikarzy z Rosji, niebawem, np. w drugiej połowie lutego, może rozpocząć się kolejna faza mobilizacji do armii agresora. Jeszcze w grudniu 2022 roku naczelny dowódca sił zbrojnych Ukrainy generał Wałerij Załużny ostrzegał, że wróg "gdzieś za Uralem" szykuje nowe wojska w liczbie 200 tys. żołnierzy, aby ponownie zaatakować sąsiedni kraj.

Autorka/Autor:tas/kg

Źródło: PAP, Radio Swoboda

Tagi:
Raporty: