Paczki, które w ostatnich miesiącach zapaliły się w magazynach firm logistycznych w Europie, były częścią spisku rosyjskiego wywiadu wojskowego - przekazał Kestutis Budrys, starszy doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego prezydenta Litwy. W październiku komunikat w tej sprawie wydała Prokuratura Krajowa.
Dwie samozapalne przesyłki zostały wysłane z Litwy w lipcu na ten sam adres w Wielkiej Brytanii. Jedna z nich zapaliła się w Niemczech przed załadowaniem na samolot transportowy, druga w magazynie firmy spedycyjnej DHL w Birmingham w Wielkiej Brytanii.
Amerykański dziennik "The Wall Street Journal" podał w poniedziałek, że paczki były częścią rosyjskiej tajnej operacji mającej na celu wzniecanie pożarów w samolotach transportowych i pasażerskich lecących do USA i Kanady.
We wtorek do tej kwestii odniósł się Kestutis Budrys, starszy doradca ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta Litwy Gitanasa Nausedy. - Musimy zneutralizować źródło, a wiemy, kto stoi za tymi operacjami, to rosyjski wywiad wojskowy - powiedział w wywiadzie dla rozgłośni Żiniu radijas. Zasugerował, że w odpowiedzi na to Sojusz Północnoatlantycki "mógłby wzmocnić zdolności wywiadowcze w regionie".
- Nie możemy pozostawić tego bez odpowiedzi, ponieważ będzie to się jedynie nasilało i przejdziemy na nowy poziom działań – ocenił Budrys. Dodał, że incydenty te "stanowią bezpośrednie zagrożenie dla infrastruktury państwowej", a "konsekwencje mogą być straszne".
Prokurator generalna Litwy Nida Grunskiene poinformowała we wtorek dziennikarzy, że w sprawie przesyłek na Litwie zatrzymano kilka osób. Powołując się na dobro śledztwa, które ma charakter międzynarodowy, prokurator nie sprecyzowała, ilu jest zatrzymanych.
Zapytany o domniemany rosyjski spisek, przedstawiciel amerykańskich władz powiedział CNN, że "w tej chwili nie ma aktywnego zagrożenia dla lotów do USA". Z kolei rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, przemawiając na wtorkowej konferencji prasowej, nazwał doniesienia "WSJ" "niezrozumiałymi mistyfikacjami, które nie są nigdy poparte żadnymi wiarygodnymi informacjami".
Elektryczna poduszka, kosmetyki i erotyczne gadżety
O sprawie w październiku pisała "Gazeta Wyborcza". "Elektryczna poduszka do masażu produkcji chińskiej, kosmetyki i erotyczne gadżety - zawartość czterech paczek nadanych w połowie lipca 2024 r. w Wilnie nie wyglądała podejrzanie. Dwie paczki przeszły szczegółową kontrolę na lotniskach, pracownicy skanowali je i otwierali. Nie odkryli zapalnika czasowego ukrytego w poduszce oraz łatwopalnej substancji w kosmetykach" - napisała gazeta.
Dziennik opisał, że 21 lipca 2024 roku w bazie firmy transportowej, która pracuje dla koncernu kurierskiego DPD w Jabłonowie pod Warszawą, wybuchł pożar. Dodał, że płonął ładunek w naczepie tira, a lokalna policja zaczęła prowadzić rutynowe dochodzenie. Zauważono, że dzień wcześniej doszło do pożaru kontenera z przesyłkami w Lipsku, który za chwilę miał się znaleźć w ładowni samolotu cargo.
Jak opisała "GW", zanim paczka, od której zaczął się pożar na lotnisku, trafiła do kontenera, pracownicy prześwietlili ją skanerem. Szef niemieckiego Urzędu Ochrony Konstytucji Thomas Haldenwang mówił, iż "szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że paczka zapaliła się na ziemi, a nie podczas lotu". Z kolei dzień później doszło do wybuchu na lotnisku w magazynie DHL w Birmingham. Jak zaznaczyła "GW", zawartość miała być ta sama, czyli masażer chińskiej produkcji i kosmetyki w tubkach.
"Wyborcza" podała, że była jeszcze jedna paczka, która jako jedyna się nie zapaliła. Mieli ją przechwycić policjanci z komendy stołecznej oraz funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Październikowy komunikat Prokuratury Krajowej
W tej sprawie 25 października komunikat wydała Prokuratura Krajowa. Śledczy przekazali, że aresztowane są cztery osoby zaangażowane w działalność grupy sabotażowo-dywersyjnej o charakterze międzynarodowym, która nadawała przesyłki, a dwie kolejne są poszukiwane.
Jak przekazała prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska z PK, śledztwo dotyczy udziału w Polsce oraz innych krajach UE "w działalności obcego wywiadu poprzez dokonywanie aktów sabotażu polegających na uszkadzaniu obiektów przemysłowych oraz infrastruktury krytycznej w postaci lotnisk, samolotów i pojazdów oraz inicjowaniu pożarów za pomocą paczek kurierskich z samozapłonem".
Zobacz też: Coraz więcej "działań terrorystycznych" Rosji w Polsce i u naszych sojuszników. Komunikat służb
- Ponadto celem grupy było testowanie kanału transferu dla tego rodzaju przesyłek, które finalnie miały zostać wysłane do Stanów Zjednoczonych Ameryki oraz Kanady - zaznaczyła prokurator Calów-Jaszewska.
Postawione zarzuty odnoszą się m.in. do przepisu Kodeksu karnego mówiącego, że "kto, biorąc udział w działalności obcego wywiadu albo działając na jego rzecz, dokonuje dywersji, sabotażu lub dopuszcza się przestępstwa o charakterze terrorystycznym, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10 albo karze dożywotniego pozbawienia wolności".
Śledztwo prowadzi Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji PK w Warszawie wspólnie z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Wszczęte w sierpniu postępowanie prowadzone jest także we współpracy z Urzędem Lotnictwa Cywilnego.
Źródło: CNN, PAP, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock