Zaufać Putinowi? "To niesamowite, że już zapomnieliśmy, co się stało sześć tygodni temu"


Eksperci w USA wątpią w sukces koalicji z Rosją w walce z tzw. Państwem Islamskim. Oceniają, że kluczem do pokonania IS jest współpraca w tej sprawie syryjskiej opozycji i wojsk reżimu, ale bez prezydenta Asada u władzy. Tymczasem Rosja wciąż go wspiera.

Po niedawnych atakach terrorystycznych w Paryżu, a także spotkaniu prezydenta USA Baracka Obamy z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na marginesie szczytu G20 w Turcji, na Zachodzie pojawiły się pewne nadzieje na włączenie Rosji do międzynarodowej koalicji w walce z Państwem Islamskim, dżihadystyczną organizacją, która w ub.r. ogłosiła kalifat w Syrii i Iraku. O większą współpracę z Rosją w walce z IS zabiega m.in. prezydent Francji Francois Hollande, który będzie o tym rozmawiać we wtorek rano czasu lokalnego z Obamą w Białym Domu, a w czwartek z Putinem w Moskwie.

Ale zdaniem wielu ekspertów perspektywy na realną współpracę z Rosją są słabe. - W administracji USA oczekiwania, że Rosja zmieni strategię też są niskie. Po pierwsze dlatego, że Rosja, od kiedy zaangażowała się militarnie w Syrii, koncentruje się nie na IS, ale na innych siłach, które oni nazywają ekstremistami, a my nazywamy umiarkowaną opozycją - powiedział w poniedziałek w radiu NPR były ambasador USA w Rosji i jeden z głównych twórców polityki Obamy wobec Moskwy Michael McFaul, obecnie ekspert Hoover Institution. Gdy prezydent Putin potwierdził kilka dni temu, że katastrofa rosyjskiego samolotu w Egipcie została spowodowana wybuchem bomby, do której podłożenia przyznało się IS, "pojawiły się sygnały, że Rosja zmieni strategię" - przyznał McFaul, wskazując na rosyjskie naloty na cele IS. - Ale w długiej perspektywie Moskwa uważa, że lepiej wyjdzie na tym, jeśli będzie polaryzować wojnę między IS a prezydentem Syrii Baszarem el-Asadem, licząc, że jeśli mamy wybór między tymi dwoma diabłami, to wszyscy uznamy, że lepiej wspierać Asada. Ale administracja USA nie zgadza się z tą oceną i ja też nie. Nie można mieć pokoju i stabilności w Syrii, jeśli Asad pozostanie u władzy - powiedział McFaul. Zwrócił uwagę, że również wojska Asada ani razu jak dotąd nie zaatakowały Ar-Rakki, nieformalnej stolicy IS na północy Syrii. Co potwierdza, że Asad i Rosja najpierw chcą zniszczyć grupy rebeliantów, które stanowią bezpośrednie zagrożenie dla syryjskiego reżimu, a dopiero potem zająć się IS.

Ale w długiej perspektywie Moskwa uważa, że lepiej wyjdzie na tym, jeśli będzie polaryzować wojnę między IS a prezydentem Syrii Baszarem el-Asadem, licząc, że jeśli mamy wybór między tymi dwoma diabłami, to wszyscy uznamy, że lepiej wspierać Asada. Ale administracja USA nie zgadza się z tą oceną i ja też nie. Nie można mieć pokoju i stabilności w Syrii, jeśli Asad pozostanie u władzy Michael McFaul

"Myślenie życzeniowe"

Także ekspert ds. Biskiego Wschodu w think tanku Brookings Institution Shadi Hamid ocenił, że liczenie na współpracę z Rosją i Iranem jest "myśleniem życzeniowym". - To niesamowite, że już zapomnieliśmy, co się stało sześć tygodni temu: że Rosja zaangażowała się w bombardowania w Syrii, które celowały nie w IS, ale w przeciwników IS. To było we wrześniu, a teraz mamy nadzieję, że Rosja zmieni się z dnia na dzień - wskazał. Jego zdaniem dopóki Rosja nie udowodni, że jest poważna w walce z IS, a nie tylko w retoryce, to "należy powstrzymać optymizm i zwiększyć presję na Rosję i Iran". Krytycznie, jako zbyt szybkie ustępstwo wobec Moskwy i Teheranu, ekspert ocenił zaproszenie obu tych krajów do rozmów w Wiedniu na temat przyszłości Syrii.

Konieczna współpraca?

Nieco innego zdania jest ekspertka amerykańskiego Instytutu na rzecz Pokoju (U.S. Institute of Peace) Robin Wright, która uważa, że współpraca z Rosją i Iranem jest konieczna, gdyż oba kraje są kluczowe dla rozwiązania kwestii Asada, bez której z kolei nie da się rozwiązać problemu IS.

- Zarówno Iran jak i Rosja chcą utrzymać Syrię jako swego sojusznika, ale to nie musi oznacza Asada jako prezydenta - powiedziała. Jej zdaniem oba kraje byłyby gotowe, "by ostatecznie pozwolić odejść Asadowi i jego mafii", ale boją się, jaka będzie alternatywa. - Pytają o to, ale ani USA ani żaden z członków liczącej ponad 60 państw koalicji nie był dotychczas w stanie na to pytanie odpowiedzieć - zauważyła. Jej zdaniem istnieje ryzyko, że chaos po odejściu Asada byłby równie niebezpieczny jak obecna sytuacja w Syrii. Ekspertka oceniła, że dyplomatyczne wysiłki Hollande'a, który po konsultacjach z Niemcami i Brytyjczykami, przybywa do Białego Domu, a w czwartek będzie w Moskwie, "to największe próby, by zjednoczyć Rosję, Europę i USA we wspólnym celu, jaki wiedzieliśmy od zakończenia II wojny światowej". - Mamy wspólnego wroga (IS), ale inne cele, jeśli chodzi o Syrię - przyznała. - Zawsze będą istnieć podejrzenia, co zrobi Rosja w Syrii - dodała.

Co zrobi Europa?

Zdaniem ekspertów nie należy oczekiwać zbyt wiele od spotkania Hollande'a z Obamą, bo prezydent USA już trzy dni po zamachach paryskich ogłosił, że nie zmieni swej strategii walki z IS. Owszem zapowiedział intensyfikację prowadzonych od 14 miesięcy bombardowań, ale wykluczył bardziej agresywne kroki, jak np. wysłanie do walk wojsk lądowych. Sprzeciwia się też stworzeniu strefy zakazu lotów nad Syrią.

Jeśli chodzi o Bliski Wschód to podejście Obamy jest bardzo sztywne. Utrzymuje ten sam kurs, niezależnie od tego, co robi IS. Nie wiem co się musi stać, by zmusić nas, Amerykanów, do zmiany strategii Shadi Hamid

- Jeśli chodzi o Bliski Wschód to podejście Obamy jest bardzo sztywne. Utrzymuje ten sam kurs, niezależnie od tego, co robi IS. Nie wiem co się musi stać, by zmusić nas, Amerykanów, do zmiany strategii - powiedział, nie kryjąc irytacji Hamid. Zdaniem Wright nie tylko Obama, ale także Europejczycy nie są gotowi wysłać sił lądowych do Syrii i Iraku. - A to problem, bo wszyscy wiemy, że same bombardowania z powietrza nie wystarczą. Dlatego wszyscy będą się chować za jakąś wspólną strategią z Rosją i Iranem, ale nie ufając tym krajom - wskazała. McFaul zapewnił, że celem administracji USA nigdy nie była zmiana reżimu w Syrii czy upadek syryjskiego państwa. Ale tłumaczył, że odejście Asada jest obecnie koniecznością, bo nie chcą go miliony Syryjczyków, po tym jak okrutnie traktował społeczeństwo. Według eksperta kluczowe byłoby, gdyby Rosja zechciała wywrzeć większą presję na Asadzie i jego reżimie tak, by zmusić go do odejścia i żeby "jakieś elementy w reżimie" syryjskim zgodziły się usiąść do negocjacji z opozycją, w tym grupami reprezentującymi sunnitów, by razem opracować mapę drogową dla Syrii. - Musi być porozumienie miedzy nimi. Dopiero taka koalicja może ewentualnie razem pokonać IS. Tak długo jak oni walczą przeciwko sobie, my nie mamy szans przeciw IS, nawet jeśli włączymy Irańczyków i Rosjan. Najpierw konieczne jest polityczne porozumienie miedzy grupami w Syrii - zaznaczył McFaul.

[object Object]
Wielu Syryjczyków wymaga pilnej pomocy humanitarnejReuters
wideo 2/22

Autor: mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: