Relacje Niemcy - Rosja wzbudzają w Polsce zawsze ogromne emocje. Tragicznie doświadczeni przykładami rosyjsko-niemieckiej współpracy przeciwko Polsce w przeszłości reagujemy nerwowo i z obawą właściwie na każdy przejaw ściślejszych kontaktów między Berlinem a Moskwą. Wydaje nam się niemal zawsze, że te dwa kraje są organicznie skazane na partnerstwo i że oczywistą ofiarą takiego zbliżenia zawsze będzie Polska.
Ta osadzona w naszym polskim DNA postawa strachu i niepewności ma oczywiście solidne podstawy historyczne. Ledwie 81 lat temu połączona agresja Niemiec nazistowskich i Rosji sowieckiej zniszczyła z trudem odbudowaną II Rzeczpospolitą. Współczesna Polska wyzwoliła się ze skutków II wojny światowej dopiero w latach 90., odrzucając dominację sowiecką, która była przecież następstwem wojennej zawieruchy.
Jednak w naszym ciągłym zaniepokojeniu każdym przejawem zbliżenia niemiecko-rosyjskiego często zapominamy, że okresom współpracy Niemiec i Rosji towarzyszą okresy konfliktu między tymi dwoma silnymi graczami. XX wiek jest wręcz naznaczony zbrojną i ideologiczną rywalizacją Niemiec i Rosji, która w obydwu narodach zostawiła głębokie urazy i trwałe kompleksy. Niedawno wspominaliśmy 30. rocznicę zjednoczenia Niemiec, a tym, którzy nie pamiętają, przypomnijmy, że stało się ono możliwe wtedy, gdy dominacja Moskwy nad Niemcami Wschodnimi dobiegła końca. Zjednoczenie było także wyzwoleniem Niemiec spod wpływów rosyjskich. Po zjednoczeniu Niemcy wsparły powiększenie NATO i UE o Polskę także dlatego, że wolą mieć 70 km od swojej stolicy zaprzyjaźnioną Polskę, Rosję zaś co najmniej kilkaset kilometrów dalej.
Stosunki z Rosją na dwa sposoby
Dzisiaj przyglądamy się, jak Niemcy zareagują na rosyjskie poczynania na Białorusi, gdzie Kreml aktywnie wspiera dyktatora oraz na próbę zamordowania wiodącego opozycjonisty rosyjskiego Aleksieja Nawalnego. Przez media niemieckie po obydwu zdarzeniach przetoczyła się intensywna dyskusja na temat charakteru relacji z Rosją, największa od czasu aneksji Krymu i rozpoczęcia zbrojnej dywersji przeciwko ukraińskiemu państwu w Donbasie. W dyskusjach telewizyjnych i artykułach prasowych padały argumenty, że poczynania Putina, także wobec Niemiec, są tak bezczelne, że czas zareagować ostro i zdecydowanie, na przykład zatrzymując budowany gazociąg Nord Stream 2.
Zwolennicy łagodnego czy wręcz przyjaznego kursu wobec Putina, których jest wyraźnie mniej niż jeszcze w latach 2014-2015, opowiadali się za koniecznością utrzymania kanałów niezbędnej komunikacji z Moskwą, która jest w ich opinii partnerem niezbędnym do rozwiązania wielu kryzysów światowych. Przez chwilę wydawało się, że zwolennicy zatrzymania Nord Streamu przeważają. Wraz z powrotem Nawalnego do zdrowia temat wstrzymania budowy i finansowania gazociągu przycichł. Sankcje za próbę otrucia Nawalnego Niemcy nałożą w ramach UE i będą to sankcje precyzyjnie wymierzone w kilkanaście osób z kierownictwa Rosji i rosyjskich służb, które Zachód uważa za odpowiedzialne bezpośrednio za operację przeciwko opozycjoniście.
Zaostrzony kurs, oczekiwanie na zmiany
Niemiecką dyskusję o stosunku do Rosji w najbliższych latach z dwóch różnych punktów widzenia podsumowują na łamach portalu Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej dwaj eksperci od polityki zagranicznej. Jeden to Rolf Nikel, do niedawna ambasador Republiki Federalnej Niemiec w Warszawie, a drugi to Stefan Meister, analityk i współpracownik Towarzystwa.
Meister przypomina różne działania polityczne Moskwy, wymierzone bezpośrednio w Niemcy, między innymi atak hakerów na parlament niemiecki czy zamordowanie w Berlinie przez rosyjskie służby obywatela gruzińskiego. Dlatego, jak podkreśla, kierownictwo Rosji musi wiedzieć, że akty przemocy i brutalności, podtrzymywanie dyktatur czy akcje zbrojne podważające międzynarodowy porządek, będą Moskwę drogo kosztować. Przypominając politykę Berlina wobec Rosji, analityk stwierdza, że Niemcy nie oceniły należycie, jak bardzo projekt Nord Stream 2 zaszkodzi współpracy europejskiej i transatlantyckiej. Zaangażowanie się Niemiec po stronie projektu w ogóle nie skłoniło Moskwy do jakiejkolwiek korekty agresywnej polityki.
Meister pisze też, że kiedyś Rosja i Niemcy były "partnerami w modernizacji", a dzisiaj są rywalami i adwersarzami. Co więcej, Kreml ocenia, że Niemcy są głównym elementem utrzymywania jedności Unii Europejskiej, dlatego obrał sobie za cel osłabienie Niemiec i przez to całej UE. W opinii niemieckiego analityka czas dokonać podstawowej analizy rosyjskiego systemu, który oparty jest o chęć utrzymania u władzy Putina i jego otoczenia nawet kosztem zubożenia państwa i społeczeństwa rosyjskiego. Można temu się przeciwstawić jedynie nakładając konkretne sankcje na rosyjskie kierownictwo polityczne, a także poprzez zmniejszenie zależności od surowców rosyjskich oraz ograniczone działania militarne, jak choćby wysłanie wojskowych obserwatorów UE na Ukrainę i podniesienie wydatków niemieckich na obronność w ramach NATO i UE.
Meister uważa także, że budowa Nord Stream powinna być kontynuowana jedynie wtedy, gdy Rosja spełni ostre warunki i zmieni swoje zachowanie w polityce zagranicznej i wewnętrznej.
"Tyle konfrontacji, ile konieczne, tyle kooperacji, ile wymagają nasze interesy"
Ostrożniejszy wydaje się być niedawny ambasador Niemiec w Polsce Rolf Nikel, który także zgadza się, że sankcje wobec Kremla powinny mieć charakter precyzyjny i być kierowane przeciwko liderom politycznym. Jak zauważa, sankcje o szerszym charakterze, nakładane na różne sektory gospodarcze, ułatwią Kremlowi manipulowanie społeczeństwem i wmawianie mu, że konfrontacja z Zachodem jest konieczna.
Ambasador Nikel sądzi też, że obrany przez państwa zachodnie po aneksji Krymu kurs wobec Moskwy, oparty o zasadę "obrony, odstraszania i gotowości do dialogu", jest dobry, a dzisiaj można go uzupełnić o zasadę "tyle konfrontacji, ile konieczne, tyle kooperacji, ile wymagają nasze interesy". Unia Europejska powinna uchwalić przepisy, porównywalne z amerykańską ustawą Magnickiego, które automatycznie nakładałyby sankcje na polityków w Rosji zaangażowanych w łamanie praw obywatelskich i praw człowieka.
Ostrożność Rolfa Nikela zauważalna jest, gdy ocenia przyszłość Nord Streamu. Jego zdaniem, jeśli wstrzyma się budowę gazociągu, to niemiecka gospodarka poniesie duże koszty, także wizerunkowe, ale nie zmieni to zachowania Rosji. Spór o to, czy Nord Stream jest projektem rozumnym dla zaopatrzenia Europy w gaz, czy jest to projekt szkodliwy, pozostaje nierozstrzygnięty. W przyszłości i tak będzie trwać dyskusja o roli gazociągu w strategii transatlantyckiej wobec Rosji - konkluduje Nikel.
Między Moskwą a Berlinem
Takich różnorodnych opinii w Niemczech jest bez liku. Powinniśmy dobrze rozpoznawać te głosy w Niemczech, które pozbawione są złudzeń wobec Rosji i te, które mimo wszystkich haniebnych i szkodliwych działań Putina i jego ekipy, nawołują do bliskiej współpracy Berlina z Moskwą. Rozmawiajmy z jednymi i drugimi, uświadamiajmy im nasze polskie racje i nasze obawy, oparte choćby o historię. Ktoś kiedyś powiedział, że musimy ciężko pracować, aby zawsze mieć lepsze relacje z Berlinem niż Berlin z Moskwą. I niech tak zostanie.
Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Nord Stream 2 / Axel Schmidt